W każdym swoim czynie nie pytaj: Czy ja tego chcę?, lecz pytaj: Czy Bóg tego chce, albo: A może On tego nie chce?
DD I/11

Oprócz tego, że jestem katechetką przyszło mi w życiu uczyć licealistów filozofii. To duże wyzwanie, któremu – z różnym skutkiem – próbuję sprostać. Na jednej z lekcji mam za zadanie wyjaśnić różnice między filozofią, a religią. I obowiązujący podręcznik wcale mi w tym nie pomaga: „W filozofii – w odróżnieniu od religii – nie ma pytań, których nie wolno zadawać”.  Z całym szacunkiem mam ochotę zapytać autorów: Jakie to pytania, których w religii nie wolno zadawać?

Na szczęście słowo Boże pomaga zawsze, na dodatek w Ewangelii (por. Mt 21,23-27) na dziś aż roi się od pytań. I okazuje się, że nie chodzi o to, że się zadaje jakieś pytanie. Nie w pytaniu tkwi problem, tylko w intencji z jaką to się czyni.

Bł. Franciszek Jordan doświadczył tego w życiu. Pytanie nie zawsze jest pytaniem. Czasem jest atakiem, wyrzutem, zaczepką, prowokacją. Przecież byli tacy, co się go niesłusznie czepiali. Nawet poszli z tym do gazet, przekonani, że oni najlepiej wiedzą jaki on jest.

Arcykapłani i starsi ludu, którzy przychodzą do Jezusa, chociaż Go pytają, wcale nie chcą się nic dowiedzieć. Oni mają już swoją odpowiedź, klasyczny wyrzut w stronę Jezusa. To jest takie butne: „kim Ty w ogóle jesteś?”. Chodzi o to, żeby dał się złapać w pułapkę, która pozwoli oskarżyć Go o bluźnierstwo.

Istnieją pytania, które nie pochodzą z pragnienia poznania prawdy. Tak jak i odpowiedzi nie zawsze są prawdą, bywają efektem kalkulacji, co się bardziej opłaca powiedzieć. Jak to dzisiejsze arcykapłanów i starszych: My nie wiemy skąd pochodzi chrzest Janowy. Szybko obliczyli: jak powiemy, że od ludzi, no to trzeba będzie stawić czoła gniewowi tłumu, który uważał Jana Chrzciciela za proroka. Jak powiemy, że z nieba – to będzie wstyd, żeśmy mu nie uwierzyli. Tak czy tak – niezręczna sytuacja.  Dawaj, schowajmy się za niewiedzą.

Mogłabym się dalej czepiać tych przedstawicieli Sanhedrynu, ale przecież sama dobrze wiem, że nie tak trudno jest, stając przed samym Bogiem, budować odpowiedzi na Jego pytania „pod siebie”, co pozwoli żyć tak, jak się żyło do tej pory. No bo po co On ma mi mieszać w życiu tą swoją Ewangelią?

To jest kwestia uczciwości: rozeznać, czy gdy pytam o coś Boga na modlitwie, zadaję pytanie po to, żeby się realnie przybliżyć do Niego. Czy kiedy słowo Boże z czymś mnie konfrontuje, kiedy nie rozumiem czegoś w mojej wierze, coś jest dla mnie zaskakujące – pytam, bo wiem, że chcąc żyć z Bogiem muszę znaleźć odpowiedź na to pytanie. No i czy gdy to On pyta, stać mnie wobec Niego na odpowiedź, którą trzeba będzie żyć.

I Ewangelia, i Jordanowe pragnienie poznania Boga, i nawet ten podręcznik do filozofii dają mi dziś lekcję:  jeśli moją intencją jest to, żeby żyć z Bogiem, to w końcu znajdę odwagę i do stawiania uczciwie pytań i do szukania uczciwych odpowiedzi. Nie ma tak, że nie wolno pytać, że pytanie jest złe. Chodzi o to jakie pragnienia się za nim chowają. O to dlaczego, a właściwie – dla Kogo – pytam. O to, czy naprawdę szukam prawdy czyli Chrystusa, czy po prostu zadaję pytania z pozycji tego, który już wie i podporządkowuje sobie Boga swoim schematom: Jeśli ktoś powie mi, jak się modli i ile się modli, to powiem mu, kim jest. Niech każdy postawi sobie to pytanie, a pozwoli wam ono poznać siebie! (Kapituła 29.11.1895).

Czyli nie ma pytań, których nie wolno zadawać. Pragnący zawsze poznania Boga bł. Franciszek od Krzyża Jordan radzi mi dziś: pytaj. Pytaj o Jego tożsamość, by lepiej Go poznać. Ale nie kombinuj i nie pytaj bez tego pragnienia. Jeśli będziesz pytać z pragnieniem poznania Go, na pewno ci odpowie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s