Wola Boża jest dla was jasna. Waszym zadaniem jest wypełnianie woli Bożej w naśladowaniu Chrystusa. Obyście kiedyś mogli powiedzieć: byłem posłuszny, spełniłem wolę Boga Najwyższego (…).
Kapituła z 13.04.1900
Dzisiejsza Ewangelia to końcówka Kazania na Górze. Przypowieść o dwóch budowniczych, dwóch domach i burzy, w wyniku której tylko jedna budowla ocalała, można nazwać adwentową lekcją pełnienia woli Bożej.
Franciszek Maria od Krzyża Jordan dużo pisał o pełnieniu woli Bożej. Wzywał siebie, aby zawsze to był dla niego priorytet: W każdym swoim czynie nie pytaj: Czy ja tego chcę?, lecz pytaj: Czy Bóg tego chce, albo: A może On tego nie chce? (DD I/11). I miał sprawdzone narzędzie rozeznawania – słowo Boże.
Nie trzeba liczyć cytatów z Biblii w Dzienniku, by wiedzieć, jak bardzo bł. Ojciec żył słowami Boga. Przecież ten, kto się umie dogadać z całym, nieraz mocno pogubionym światem w języku Ewangelii – jest samą Ewangelią. Inaczej nie byłoby w jego notatkach Jezusowych słów: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał (J 3, 34), zapisanych nie tylko na początku kapłańskiej drogi (por. DD I/32), ale i zaledwie rok przed śmiercią (por. DD IV/37). 30% zapisów Dziennika to jest Biblia, której – jak mawiał – nie wolno wypuszczać z rąk (por. DD I/145). Cytaty, parafrazy, bł. Franciszek Jordan miał naprawdę niezwykłą zdolność wplatania Bożych słów w to, co mówił. I to nigdy nie trącało sztucznością, było naturalne. On to rozumiał – posłuszeństwo słowu Bożemu musi stanowić fundament naszego życia. Jeśli nasza wiara i nasze postępowanie nie są ze sobą zgodne, to wyznawanie Jezusa jako Pana wcale nie będzie prawdziwym oddaniem się Jemu.
Burza, która atakuje postawione domy w dzisiejszej Ewangelii (por. Mt 7,21.24-27) to tło jakoś znane ludziom z tamtych terenów. Taka jest zimowa pora deszczowa w Palestynie, w trakcie burz wieją wichry i padają ulewne deszcze, które szybko wypełniają wysuszone wąwozy powodując powodzie. Jeśli dom nie stoi na stabilnym podłożu jakim jest skała, można się spodziewać zawalenia jego konstrukcji. Przykład nie jest zatem wcale oderwany od rzeczywistości. Jezus tak już ma, operuje językiem zrozumiałym, czytelnym, działającym słuchaczom na wyobraźnię.
Wypełniać słowo to budować na skale. Słuchać bez wypełnienia to budować na piasku. Czyli naprawdę wiele zależy od tego, czy wypełniamy słowa Jezusa.
Jego słowo jest skałą. Ktoś powie: ale przecież można budować na bardziej miękkim gruncie. Teoretycznie się opłaca – mniej to kosztuje, nie wymaga aż tyle siły. Generalnie da się szybciej postawić dom i jako tako będzie się trzymał.
Z kolei decyzja, aby brać na poważnie to, co Jezus mówi, czyli budować na Jego słowach – skale, oznacza solidny konkret: inwestycję, która potrwa dłużej, będzie większym wysiłkiem i będzie też bardziej kosztowna, choć nie w znaczeniu finansów. Jak się otrę o skałę, mogę się zranić. Słowo Boże bowiem radykalnie sprawdza, na czym opiera się moje życie i na ile to koresponduje z miłością Bożą. Pisał o tym zresztą Papież Franciszek w Evangelii Gaudium (151): „pozwolić słowu Bożemu, by dotknęło naszego życia i je zakwestionowało”… Tylko tak da się zobaczyć, co warto przebudować na twardym fundamencie. Tylko tak się odkrywa jak umocnić to, co już zostało zbudowane: Stawajcie przed Bogiem ze słowami: to mam, a tego nie mam. Daj mi to, co się Tobie podoba! Módlcie się najpierw o to, aby we wszystkim spełniała się wola Boża! (Kapituła 12.06.1896). Każde nowe życie rodzi się w bólu. I żadne z tego powodu nie przestaje być cudem.
Decyzja budowania na skale, zgoda na wysiłek i zranienie ma ogromny wpływ na to, co się ostatecznie stanie z naszym życiem. Przekona się o tym każdy, kto zmierzy się z deszczem i wichrem. Każdy, komu rozsypią się fundamenty. Nie warto budować na skróty. W relacji z Jezusem nie ma co szukać oszczędności, bo On jest samą hojnością. Ten dom – nasze życie – trzeba zbudować dobrze.