Pomyśl, czy coś dostarczyło ci kiedyś więcej pociechy, niż gdy pracowałeś we właściwym usposobieniu dla chwały Bożej oraz dla fizycznego i duchowego dobra bliźniego!
DD I/134
Jest coś w setniku z dzisiejszej Ewangelii, co wzbudza sympatię. Więcej – budzi podziw. W końcu który oficer rzymski – poganin – przejmowałby się aż tak zdrowiem swojego sługi, żeby iść z tym do Jezusa i to z wiarą, że jedno Jego słowo wystarczy, by został uzdrowiony?
Rzeczywiście, rozmowa Jezusa z setnikiem jest przepiękną sceną, naprawdę wielką chwilą (por. Mt 8,5-11). I piękno tej chwili wynika także z tego, o czym Ewangelista Mateusz nie napisał, a co chyba warto sobie uświadomić. Kim jest setnik? To jest ktoś, kto ma pod sobą jedną szóstą kohorty, czyli stu ludzi. Jest kimś. Mało tego. Ten „żołnierski” świat z którego pochodzi, powiedzmy to wprost, jest brutalnym światem. Światem twardzieli, kultu siły i władzy. Dla zobrazowania: w rzymskim wojsku stosowano karę decymacji. Wymierzano ją wówczas, gdy kohorta – 600 ludzi – nie wykonała jakiegoś rozkazu. Nikt nawet nie pytał, z jakiego powodu. Karano i już. A kara polegała na tym, że wybierano co dziesiątego legionistę i bito go na śmierć.
I z takiego świata pochodzi setnik, głęboko przejęty cierpieniem swojego sługi!
Zawsze mnie porusza, że tak właśnie brzmi początek Adwentu. Jakikolwiek byłby świat, z którego pochodzimy, który w sobie jakoś nosimy, choćby nie wiem jak bardzo był pogański i brutalny – zawsze możemy przyjść do Chrystusa. To jest też fundament i sens pasji Jordanowej, która obejmowała niebezpieczne tereny misyjne, w ogóle – każdy zakątek na ziemi, gdzie Bóg nie jest miłowany (por. DD I/166). I równie Jordanowe jest, że choć ten setnik mógł mieć sług na pęczki, przychodzi do Jezusa ze względu na tego jednego. Na jednego tylko, jakby powiedział bł. Franciszek od Krzyża (por. DD II/1). Przychodzi i prosi, bo wie, że tamten cierpi. Tak oto właściwie realizowana miłość bliźniego otwiera go na łaskę wiary. Bo wiemy już z przekazu Ewangelii, że ten setnik wojsk okupacyjnych, poganin, okazał się człowiekiem zdolnym do wiary tak gorącej, że sam Syn Boży tę jego wiarę podziwiał: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary”.
Setnik ma to coś, o czym pisał bł. Franciszek Jordan w cytowanych u góry wpisu słowach: właściwe usposobienie.
Jego właściwe usposobienie to miłość bliźniego, lub, jak kto woli, po prostu bycie dobrym dla ludzi, wbrew przekonaniu, że żyjemy w świecie konkurencji to jest walki o swoje i nieoglądania się na potrzeby czy ograniczenia innych. Jordanowe wezwanie do troski o drugiego człowieka też ma taki ton: Zwracaj pilnie uwagę na dobro bliźniego, nie zważając na własne (por.DD I/31); Traktuj bliźniego z taką samą miłością, jak gdyby to był sam Jezus Chrystus (por. DD I/55); Starajcie się poznać dobre cechy każdego ludu, interesujcie się wszystkimi ludami; nieraz w ludzie, do którego podchodzicie z przesądami, znajdziecie wiele dobrego (por. Kapituła 17.02.1899).
Właściwe usposobienie setnika wyrasta z zaufania słowu. I tak, Ewangelia podkreśla „jedno słowo”, słowo Boże, ale w setniku jest w ogóle mądra świadomość „sprawczości” słowa. On ma takie osobiste doświadczenie, bo jak mówi żołnierzowi: „idź” – to on idzie, „zrób” – robi.
I tu słowo Boże stawia pytanie. A ja? W kontekście chociażby postanowień adwentowych czy zobowiązań modlitewnych, jak jest ze mną? Czy jak mówię sobie: idź – to idę? Czy raczej mówię, że zrobię, a nie robię, że będę wtedy i wtedy – a mnie wówczas nie ma? Czy obiecując komuś: pomodlę się – modlę się, czyli wiernie, dzień po dniu z czułością „niosę” drugiego człowieka do Jezusa? To jest ważne, bo jak zaufam Bogu, jeśli w ogóle nie wiem, na czym polega dotrzymanie słowa? Ile będą warte moje, choćby najpiękniejsze słowa, jeśli nie będą sprawcze, to znaczy nie przerodzą się w czyny?
Właściwe usposobienie setnika to też jego pokora, swoją drogą naprawdę ważna w Adwencie. Pokora, która umie Jezusowi powiedzieć: Proszę Cię, przyjdź. Bez roszczenia w stylu: już dawno powinieneś być, skoro jesteś Miłością, to sługa w ogóle nie powinien być chory i tak dalej. Po prostu szczere i ufne: Marana Tha – przyjdź Panie Jezu. Nie jestem godzien, ale potrzebuję Ciebie. Bł. Franciszek Jordan dopowie do tego: Pokora jest płaszczem łaski (por. DD II/8).
Taki jest ten setnik z brutalnego świata rodem: zdolny bardzo kochać, świadomy mocy słowa i pokorny. Tak wielka wiara twardziela z wojska zachwyca samego Boga. I być może zawstydza niejednego z nas, świadomego lub nie, że właśnie ten setnik przygotowuje nas do przyjścia Jezusa. Nie tylko dziś, w Adwencie, ale i w każdej Eucharystii, gdy – klęcząc – wpatrzeni w Ciało Pańskie powtarzamy za nim: „Panie, nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie, ale…”
*