Pierwsze i najważniejsze jest, i powinno być zawsze dla ciebie, stać się, żyć i umrzeć świętym i miłym Bogu. Coś, co nie prowadzi do tego celu albo przeszkadza ci w tym, usuń z pomocą łaski Bożej! Stań się wielki przed Bogiem, a nie przed światem!
DD I/31 (1878)

Cieszę się, że opowieść o synach Zebedeusza i ich matce, która przychodzi „po prośbie” do Jezusa, aby Jakub i Jan mieli dobre miejsca w Królestwie Bożym, wypada w Ewangelii właśnie dziś – w kolejną, 144 rocznicę Mszy św. prymicyjnej bł. Franciszka Marii od Krzyża Jordana.

Nie czepiam się tej kobiety, choć jej prośba jest trochę dziwna (por. Mt 20, 20-28). Nie dogaduję pod nosem, że Jakub i Jan to dorosłe chłopy i jeśli tacy z nich synowie gromu, to mogliby sami pomyśleć o swojej przyszłości. Matka to matka. Nic dziwnego, że chce dobrze – w jej mniemaniu – dla swoich dzieci. I chwała jej za to, że idzie z tym pomysłem do Jezusa, a nie kombinuje „na boku”. Bo to znaczy, że – może w nie najlepszy sposób, ale próbuje uzgodnić swoją wolę z Bożą wolą (por. Przemyśl dobrze, jak wielu łask możesz zostać pozbawiony, gdy nie uzgodnisz całkowicie swojej woli z Bożą! – DD I/30-31). To prawda, że zachowanie rodziny Zebedeusza z dzisiejszej Ewangelii jest dość niedojrzałe. I prawdą jest również, że ta rodzina z czasem się zmieni. Jan jako jedyny nie zwieje spod krzyża, Jakub umrze śmiercią męczeńską, a ich mama Salome też z wyboru i na własnej skórze doświadczy, co to znaczy zostać przy Jezusie do końca (por. Mt 27,56).

Dlatego tak się trochę zastanawiam w tę kolejną rocznicę Mszy prymicyjnej (odbyła się 25 lipca 1878 roku) bł. Franciszka Jordana – czy trzydziestolatek, w seminarium zapamiętany jako „bardzo gorliwy”, mający naprawdę wielkie (i wieloletnie!) pragnienie służby Bożej, i czy w ogóle, każdy neoprezbiter, stający przy ołtarzu, głęboko poruszony słowami: „Syn Człowieczy nie przyszedł aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” – od razu rozumie je w pełni i właściwie? Czy biorąc w dłonie kielich z Krwią, która „za was i za wielu będzie wylana”, wyraźnie i do końca słyszy, co wypowiada?

Gdyby prześledzić zapisy poczynione w Dzienniku Duchowym w pierwszych latach kapłaństwa, aż do ostatnich lat życia okazałoby się, że bł. Franciszek modyfikował swoje oczekiwania, pokorniał. Widać to na przykład w tym, że porządkował religijne praktyki, respektując własne ograniczenia, chociażby zdrowotne (te siedem godzin modlitwy – DD I/198 – z czasem skrócił…). Po prostu – dojrzewał.  W młodych latach stać go na górnolotne deklaracje, trochę podobne do dość lekkiego i na szybko: „Możemy” Jakuba i Jana, tak odpowiadających na pytanie, czy mogą pić ten sam kielich, co Jezus. Bł. Franciszek, choć rozmiłowany w Ukrzyżowanym, nie od razu był „od Krzyża”. Choć pragnął ratować wszystkich, nie od razu rozumiał wszystko, co realizację tego pragnienia musi poprzedzić.

Ale potem zrozumiał i oddał życie za to, co udało mu się zrozumieć. O Panie mój umiłowany, cieszę się i ufam, że KIEDYŚ będę mógł przelać krew dla Ciebie – to notatka znajdująca się tuż obok innych zapisów z datą święceń ( DD I/142). Z kolei 26 lat później, też w lipcu, zapisał: Bez ascezy nie ma gorliwego kapłana (DD II/77).  A niewiele wcześniej zapewniał współbraci: Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest to, aby STAĆ SIĘ dojrzałym (Kapituła 22.01.1897).

Nie wiem, co Bł. Franciszek Jordan czuł wtedy, w 1878 roku przy ołtarzu w Döttingen.  Ale pewnie – jak każdemu sprawującemu pierwszy raz Najświętszą Ofiarę – trzęsły mu się ręce. I raczej przeczuwał, że jeszcze dużo pracy przed nim. Że jeszcze wiele musi się nauczyć. Wiemy dobrze, choćby z kart Dziennika, że pozwalał na to, by Jezus go uczył – gdy codziennie medytował nad Słowem, gdy nocą czuwał przed Nim w kaplicy. Pozwalał na to, by Zbawiciel odsłaniał mu się coraz bardziej. Szedł do przodu, bo szedł za Jezusem. Krok po kroku, wiedząc, że z Nim nie ma żadnych ugadanych skrótów, a wielkości mierzonej Jego miarą nie wyliczą parametry „z tego świata”.

Były nauczyciel bł. Franciszka Jordana, ks. Franciszek Werber, późniejszy redaktor jednej z niemieckich gazet, nawiązując do jego prymicji napisał: Znaliśmy się już od roku 1868/70, gdy codziennie w zimie pokonywał drogę z Gurtweil do Waldshut, aby Tm, u księdza katechety, pobierać prywatne lekcje z łaciny, historii, greki itd. Dzięki żelaznej woli i wielkim zdolnościom językowym udało się temu ubogiemu studentowi, który poza ufnością Bogu nic więcej nie posiadał, dostąpić łaski kapłaństwa (…). I tak, dzięki mocy Bożej i łaskawości dobrych ludzi osiągnął to, że dzisiaj odprawił swoją pierwszą Mszę św. w Döttingen, w kantonie Aargau. Podczas wakacji zwykł był podróżować po całej Europie i mówi teraz różnymi językami: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, rosyjskim i jeszcze innymi, których nauczył się sam w wymienionych krajach. Teraz ma zamiar udać się do Rzymu, aby się bardziej dokształcić i zostać misjonarzem. Takie zdolności należą do rzadkości…

Nawet w tym krótkim wspomnieniu to widać – wszystko, co się w życiu Błogosławionego zdarzyło jest owocem stopniowego dojrzewania w łasce czasu, cierpliwości, wytrwałości, jak mówi dziś psalmista: „siania we łzach”. Nie ma nic od razu. Pragnienia stają się naprawdę wielkie, gdy w parze z nimi idzie wielka pokora, z której rośnie wielka dojrzałość. Tylko wtedy naprawdę może tak się stać, że każdy – i piękny, i trudny element życia opowiada o Bogu i do Niego prowadzi: „Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu” (por. 2 Kor 4, 7-15).

Może dziś, w tę kolejną rocznicę Mszy prymicyjnej błogosławionego Franciszka Marii od Krzyża Jordana warto uświadomić sobie: czy to w kapłaństwie, czy w życiu konsekrowanym, czy w małżeństwie – wszyscy zaczynamy od niedojrzałości. Ale nie musimy w niej pozostawać. Mamy szansę dojrzeć, jeśli tylko w swoim powołaniu krok po kroku idziemy za Jezusem.

Błogosławiony Franciszku Jordanie, oczarowany Bogiem Kapłanie – módl się za nami!

*

Wpis na rocznicę Mszy Prymicyjnej bł. Franciszka Jordana z zeszłego roku: TUTAJ

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s