Dziękczynienie przygotowuje duszę na nieograniczoną hojność odwiecznego Słowa.
DD I/75
Błogosławiony Ojcze Franciszku,
jak dobrze w dzień Twoich urodzin – 16 czerwca – usłyszeć w słowie Bożym: „kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie” (por. 2 Kor 9,6-11). Przez 70 lat Twojego życia siałeś tak hojnie, że – teraz – w hojności zbierania owoców Twojej obecności i dzieła mieścimy się wszyscy, cały Kościół, na całym świecie. „Potomstwo jego będzie potężne na ziemi” – dodaje jeszcze psalmista (por. Ps. 112). Jak mu nie wierzyć, patrząc na całą Rodzinę Salwatoriańską, którą spotkać można niemal na każdym kontynencie i we wszystkim, co potrzebne drugiemu człowiekowi!
Biblia wie, co mówi w Twoje urodziny, bo o nic tak w życiu nie dbałeś jak o to najważniejsze – o duszę gotową na nieograniczoną hojność odwiecznego Słowa. Biblia, z której korzystałeś dzień w dzień i noc w noc – wie to najlepiej. Z tego Twojego starania zrodziło się wszystko, co dziś określają trzy litery: SDS. Z tego starania jesteśmy i my – żyjący tu i tam, trwający w dziękczynieniu za Twoją beatyfikację, za oficjalne uznanie, że „pełen wszelkiej prostoty zostałeś wzbogacony we wszystko” co Boże. Uwielbienie i dziękczynienie będą kiedyś naszymi właściwymi zadaniami w niebie – napisałeś sobie w Dzienniku (DD I/75). Ty zawsze wypełniałeś właściwe zadania – i na ziemi, i w niebie, wstawiając się u Boga za nami, byśmy i my kiedyś mogli być tam, gdzie Ty już jesteś…
Pewnie to dlatego zgodziłeś się, żebym przy Tobie uczyła się hojnego słuchania Słowa. Ty, zawalony niejedną robotą, byłeś w tym słuchaniu zawsze najhojniejszy. Właśnie, ta Twoja hojność serca i czasu przeznaczanego na modlitwę ciągle nie daje mi spokoju. Hojność tak duża, że idealnie pasuje do Ciebie ten „radosny dawca, którego miłuje Bóg” z dzisiejszego czytania. Choć w notatkach dotyczących modlitwy zapisujesz sobie: siedem godzin, trzy godziny, jedną godzinę, całą noc – właściwie nie ma tu żadnego „wydzielania”; można odnieść wrażenie jakby modlitwa trwała w Twoim życiu nieprzerwanie. Albo i nie – to nie jest żadne wrażenie. To jest fakt. Niech stale głęboko przenika cię wszechobecność Boga! Medytuj nad nią czasami, abyś zawsze był jej świadomy! (DD I/141)- zapisałeś w dniu święceń kapłańskich (21 lipca 1878; dlatego 21 lipca 2021 będzie pierwsze liturgiczne wspomnienie bł. Franciszka Marii od Krzyża) i takim właśnie kapłanem stałeś się dla wszystkich, którzy mieli łaskę Cię poznać, spotkać osobiście, widywać regularnie w Bazylice Świętego Piotra i przez całe lata nie zdawać sobie sprawy, że to jest właśnie TEN założyciel salwatorianów. Dla tych, co mogli ukradkiem – jak współbracia i kandydaci do Towarzystwa Boskiego Zbawiciela – podpatrywać Cię klęczącego w kaplicy Domu Macierzystego i „podpierać” własne, dopiero co odkrywane powołanie o Twoje kolana!
Błogosławiony Ojcze chcę z wdzięcznością zawołać w Twoje urodziny: ile w moim życiu jest podparte o Twoje kolana!
Dzisiejsza Ewangelia, Twoja „urodzinowa” – jest cała o Tobie (por. Mt 6,1-6.16-18). Tak! Św. Mateusz pisze o ukryciu, a Ty często przecież powtarzałeś: Moja tajemnica należy do mnie (DD I/15); Nie pokazuj się, gdzie nie jest to konieczne, lecz raczej pozostań ukryty i nieznany! To pomoże ci w postępie (DD I/62). Rozumiałeś to i świadomie wybierałeś tak, jak uczy dziś słowo Boże: Bóg widzi i to wystarczy. Bo któż „odda” hojniej od Niego? A tak swoją drogą, napisałeś to o św. Pawle, cytując zresztą św. Grzegorza, ale wiesz chyba, że dla nas, czytelników Twojego Dziennika, w gruncie rzeczy to są słowa o Tobie: Bóg szedł razem z nim, ukryty w jego sercu, jak pod namiotem (DD I/159*). 15 maja 2021 roku – data Twojej beatyfikacji – potwierdza to jak nic!
Wiem to od Ciebie, Błogosławiony Ojcze: kiedy dobro musi być „samotne”, kiedy musi dokonywać się jedynie przed Bogiem, wówczas dowiadujemy się, kim On dla nas jest i kim sami jesteśmy. Uczę się przy Tobie realizmu, więc, proszę, popatrzmy realnie – mało razy chciałam sprawdzać, czy ktoś akurat na mnie patrzy i będzie w stanie docenić moje działanie? Mało razy w słowach innych ludzi, w ich gestach, szukałam dowodu na to, że postępuję słusznie; mało razy chciałam takiego czy innego potwierdzenia, że inni zaliczają mnie do grona dobrych, wartościowych ludzi?
Ty to wiesz – niemało. I już nawet pierwsza strona Twojego Dziennika z Omnia ad maiorem Dei gloriam et ad salutem animarum (Wszystko na większą chwałę Boga i dla zbawienia dusz) mnie solidnie upomina, że mój problem zaczyna się wtedy, gdy nikt nie patrzy. Wyzwanie zaczyna się wówczas, gdy brakuje publiczności. Wtedy okazuje się, jaki był mój prawdziwy „interes” w czynieniu dobra, w pobożności, w postępowaniu zgodnym z Bożymi przykazaniami. Wtedy na jaw wychodzą moje prawdziwe motywacje i widzę jak na dłoni, jaka jest moja hojność dla Boga i człowieka, ile jest warte to moje chrześcijaństwo.
Przestrzegajcie świętych reguł! Zobaczycie, jaką do daje radość! Zobaczycie, jak hojnie będzie nas wspierał Bóg – mówiłeś współbraciom (Kapituła z 17.09.1897).
A ja – co ja mogę dziś powiedzieć, Błogosławiony Ojcze?
Może tylko to jedno słowo, które gdy jest szczere to i głęboko hojne: DZIĘKUJĘ.
Że ciągle mnie ratujesz Twoim osobistym, poruszającym przykładem. Choćby to poruszenie długo nazywało się: opór.
Że nie odpuszczasz nawet wtedy, gdy ja mam ochotę dać sobie spokój z tą całą Ewangelią.
Że nie zostawiasz mnie samej na tym egzaminie z prawdziwej hojności serca, kolan i całego życia.
Dzięki, że się ciągle modlisz, z właściwą Tobie hojnością, bym go ostatecznie nie oblała. Ale i nie zdała jedynie „dostatecznie”…
Hojny Ojcze Franciszku, Ty nawet we własne urodziny więcej dajesz, niż przyjmujesz. Chociaż… Wy, Błogosławieni wiecie najlepiej, że nie ma dawania bez przyjmowania. Bo prawdziwie daje tylko ten, kto wie, że sam otrzymał (por. 1 Kor 4,7).
W tę 173 rocznicę swoich urodzin już wcale nie potrzebujesz „wszystkiego najlepszego”. Całe życie oddałeś, byśmy zawsze potrzebowali Tego, który jest Najwyższym Dobrem.
Wstawiaj się hojnie za nami, aby On, który jest Wszystkim, wystarczał nam za wszystko. I byśmy byli gotowi na wszystko, aby stawał się Wszystkim dla innych.
*
Dokładnie rok temu w Jordanowe urodziny napisałam: „Chociaż na to czekam, nie przeszkadza mi tak bardzo, że jeszcze nie uznano Cię błogosławionym oficjalnie. Mówią, że już niedługo. Ja też mówię: oby!” (zobacz: TU). Trzy dni później – 19 czerwca – Ojciec Święty Franciszek zlecił promulgowanie dekretu dotyczącego cudu, dokonanego za wstawiennictwem Ojca Franciszka Marii od Krzyża.