O święta ufności!
DD II/111

Cytowany dziś fragment Dziennika Duchowego obrałam za myśl przewodnią tegorocznego Adwentu z Jordanem. Ojciec Franciszek zapisał ją sobie w Boże Narodzenie.

Gdyby nie ten cytat, musiałabym napisać: nie taki miał być ten Adwent. Myślałam, że uda się pisać codziennie. Publikować w regularnych godzinach. Że nie dam sobie zaprzątnąć głowy takimi, czy innymi sprawami, które dość sprawnie mi wmówią, że nic z tego pisania nie będzie. Że nie będę narzekać na brak czasu, albo Internetu. O ile w Adwencie o Internet nie chodzi, no to o czas – jak najbardziej. A tu było, co było.

Nie taki miał być ten Adwent.

Ale dziś rano, na ostatnich roratach Zachariasz (por. Łk 1, 67-79) przypomniał mi, że to, że będzie dobrze, że będzie sprawiedliwie i pobożnie, to nie są przewidywania co do naszych zdolności i możliwości. To jest Boża obietnica, która ma się w nas wypełnić. Kto chciałby liczyć na siebie, zawiedzie się.  Modlę się Liturgią Godzin, dobrze znam hymn, który wydobywa się z ust Zachariasza. Wiem, że on mówi pod wpływem Ducha Świętego, że są to słowa proroctwa. Może miałam sobie na koniec tego trudnego jak nigdy roku przypomnieć, że tylko Duch pozwala zrozumieć, kto jest Panem tego wszystkiego i kto prowadzi ten świat do jego spełnienia? To nie moje siły są tutaj decydujące, żadne potęgi świata nie mają mocy, żeby poukładać wszystko tak, jak ma być. Na zakończenie Adwentu z Jordanem, wracam do jego początku i słyszę jeszcze raz Franciszka wołającego o świętą ufność, jakby w moim (naszym) imieniu: musisz liczyć na Tego, który nie jest jedną z potęg świata, lecz panuje ponad nimi wszystkimi. Bez Niego wszystkie twoje starania spełzną na niczym. Pokój przyjdzie, ale tylko jako dar i tylko tak możesz go zdobyć: Pokój niech będzie z tobą; niech Pan da ci pokój; pokój niech będzie z tobą! (DD IV/28).

A teraz, czekając na Pasterkę, jeszcze pośród wyrzutów, że nie taki miał być ten Adwent, czytam św. Łukasza dalej (Łk 2, 1-14). Wybrzmiał już zresztą przy wigilijnym stole. I zapytał wprost: Czy myślałaś, czemu On się do ciebie wybiera pod postacią Dziecka? Czy nie po to, żeby nauczyć cię brać, jak bierze się na ręce Niemowlę? Czy nie dlatego, by pozwolić ci zrozumieć, że na żadną z ważnych i potrzebnych do życia rzeczy nie można zapracować, lecz można je tylko dostać z miłości?

Po ludzku też dałoby się powiedzieć: nie takie powinno być to narodzenie. Co to za warunki na poród! Łukaszowy opis, z całym dramatyzmem odrzucenia, ubogim żłóbkiem, owijaniem Niemowlęcia w pieluszki, żeby chociaż nie zmarzło… To nie tak powinno być, a tak właśnie się zdarzyło. Tak się zaczęła ta historia ludzi z Bogiem, która nazywa się chrześcijaństwo. Taki jest początek wszystkich, którzy chodzą za Jezusem. Dla których największą pasją staje się On sam. Jak dla Jordana i tych, którzy poszli jego śladami – wszystko jedno, czy w habicie, czy  „po świecku”: Chcę iść dalej w Imię Najwyższego! On jest moją ucieczką i podporą! (DD II/82).

Nie taki miał być ten Adwent.
Ale wydarzył się.
Potwierdził: albo święta ufność, albo nic z tego.
I może właśnie dlatego wierzę, że i tak stało się najważniejsze.

Bogu, który stał się człowiekiem i Ojcu Franciszkowi, który cały był dla ludzi – niech będą dzięki!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s