Wiara chrześcijan jest wiarą w niemożliwe.
DD III/33
Prostota małego Nazaretu, zwykła, hebrajska Dziewczyna, anioł z nieba i decyzja, która całkowicie zmienia historię świata. Tak, to prawda – dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Wystarczyło miejsce pogardzane przez wszystkich, by z czasem święte mogło stawać się każde miejsce.
Wystarczył anioł, który swoje powiedział, a „potem odszedł” i trzeba było żyć dalej.
Wystarczyła Dziewczyna, która umiała zareagować: „niech mi się stanie” – mimo że właśnie przeżyła życiową rewolucję i wiedziała, że nic i nigdy nie będzie już takie samo.
Wystarczyła miłość Boga, by przynosić światu miłość także przez człowieka.
Wystarczyła Jego wola, by „zbawienie nam się stało”.
Dla Boga nie ma nic niemożliwego (por. Łk 1, 26-38).
Wystarczyło małe Gurtweil z kilkunastoma domami, by z czasem powstały domy na całym świecie (por. DD I/206).
Wystarczył głos powołania, który swoje mówił, choć okoliczności zdawały się wszystko przez całe lata zagłuszać (por. DD I/119: Wykonaj ustalone dzieło przy pomocy Boga i za wstawiennictwem Maryi, na chwałę Bożą i zbawienie dusz! Uczyń to, choćbyś z tego powodu był przez wszystkich pogardzany, prześladowany, oczerniany, niedoceniany i sponiewierany, i musiał przelać ostatnią kroplę krwi!).
Wystarczył chłopak, który umiał przeklęczeć wszystkie momenty sugerujące, że trudno będzie się ostać (por. DD II/81: Kto chce dokonać wielkich rzeczy, musi być człowiekiem modlitwy).
Wystarczyła miłość Zbawiciela, by wezwać do miłości choćby jednego, w każdym zakątku świata (por. DD II/1: Dopóki jest na świecie jeszcze jeden człowiek, który nie zna Boga i nie kocha Go ponad wszystko, nie możesz ani chwili spocząć).
Wystarczyła Jego wola, by do ostatnich chwil życia chodziło tylko o ratowanie dusz (por. DD IV/30: Ratujcie dusze!).
Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
W Dzienniku Duchowym mnożą się zapisy: o ile to możliwe, jak to możliwe, gdyby to było możliwe – bo pisał je człowiek świadomy nie tylko Bożej wszechmocy, ale i ludzkich granic. Bo po ludzku wiele spraw jest trudnych, wymagających, kosztujących więcej, niż w danej chwili zdoła się poświęcić. Bo po ludzku to nie zawsze „po Bożemu”. Bo po ludzku czasem łatwiej powiedzieć: „ręce opadają”, niż jeszcze raz – nawet w milczeniu – wznieść je do nieba.
Ale dzisiejsze wspomnienie Nazaretu w którym wydarzyło się „tak” najważniejsze dla świata i kluczowe dla Ojca Jordana rozkochanego w Zbawicielu i Jego Matce, mówi mi jedno: Owszem – po ludzku to nie zawsze po Bożemu. Ale po Bożemu to zawsze także po ludzku. Bo Bogu od początku chodziło o nas – ludzi. I dlatego również przez ludzi i dzięki ludziom ciągle chce przypominać, że dla Niego – Boga, co zechciał być Człowiekiem – rzeczywiście nie ma nic niemożliwego.
Maryjo i Franciszku Mario, uczcie mnie pokory wobec własnych ograniczeń i wiary w Tego, który z miłości przyjąwszy ludzkie granice – trwa przy nas bez końca. Gotów zamieniać niejedno ludzkie „niemożliwe” w Jego święte „możliwe”.
*
zdj. Tu Słowo stało się Ciałem, Nazaret, Grota Zwiastowania (fot. J. Pysklak, publikacja za zgodą Autora).