Pan ulitował się nad grzesznym sługą; nawiedził go swą łaską. Kto mi się oprze, gdy Pan jest ze mną?
DD I/1

To niemal pierwsze słowa Dziennika Duchowego. Zapisane przez młodego Jordana – studenta, tego samego, który przez kolejne lata życia i posługi będzie niósł prawdę o miłosiernym Zbawicielu nawet na koniec świata i przekazywał ją innym nie tylko słowami.

Dzisiaj, w Święto św. Mateusza Ewangelisty, nie daje mi spokoju pytanie postawione w Ewangelii uczniom przez faryzeuszów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” (por. Mt 9, 9-13). I tak sobie myślę: jeśli umie się odpowiedzieć na to pytanie, wówczas rozumie się naprawdę sens Ewangelii. I fundamenty dzieła apostolskiego Sługi Bożego Franciszka Marii od Krzyża.

Właściwie smutne jest to pytanie. Na swój sposób dramatyczne. Widać w nim, że faryzeusze faktycznie niczego nie rozumieją z Jezusowych słów, gestów i zachowania. Czy to z tego powodu nie znają odpowiedzi na to dramatyczne: dlaczego…?

Słyszę to pytanie i wiem, że domaga się odpowiedzi, która staje się życiem kogoś, kto z pełnym przekonaniem pragnie naśladować Zbawiciela. Widzę tę odpowiedź w życiu i dziele Sługi Bożego Jordana, który dla spotkania Boga z zagubionym człowiekiem oddawał swoje zdrowie, siły, talenty, czas. Który dla tego spotkania poświęcił całe życie. Bo wierzył, że Popełniający grzech śmiertelny jest wciąż obrazem Boga (DD I/81). Bo czytał Ewangelię według św. Mateusza i słyszał wyraźnie jej dzisiejszy fragment: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo chciał to potwierdzić własną, zwyczajną codziennością, wcale nie wolną od rzeczywistości grzechu: O Jezu, słodki Balsamie, pachnący we mnie, grzeszniku! O moja Miłości! (DD I/149).

W pewnym sensie rozumiem tych faryzeuszy. Nic dziwnego, że chętnie usiedli razem z Jezusem i Jego uczniami. Jezus był ciekawą postacią. Mogli się czegoś dowiedzieć o Nim, zobaczyć, co to za jeden. Gdy zorientowali się, że to przyjęcie nie jest tylko dla nich, że trzeba dzielić stół z takimi, o których nie mieli najlepszego zdania, zaczęły się pretensje. Pasowało im to, że byli w towarzystwie Jezusa, ale nie pasowali im ci, których Jezus sam uznał za swoje towarzystwo. Czy dla mnie to niezrozumiała postawa? Czy potrafię jak Franciszek od Krzyża zawsze w porę upominać siebie: Schodź z drogi duchowi krytyki i potępiania! (DD I/24)? Bynajmniej! I może właśnie dlatego tak potrzebna mi jest przyjaźń z Ojcem Jordanem! Przecież on – inspirując do życia na jego wzór – stawia mnie w rzeczywistości ucznia Jezusa. I do mnie też dociera dziś pytanie stawiane przez faryzeuszów. Czy rozumiem dlaczego mój Pan i Bóg jest właśnie TAKI? Czy serio słyszę jak mówi: „Idź i staraj się zrozumieć”? Czy ja chcę być TAKA?

W życiu Sługi Bożego Franciszka odkrywam sobie powoli jak on – budując Towarzystwo Boskiego Zbawiciela – uczył się, co to naprawdę znaczy być w towarzystwie Jezusa. Bo to znaczy być z wszystkimi, których On kocha. To znaczy nie bać się ani grzechu, ani grzesznika i jego opinii wśród „sprawiedliwych”. To znaczy interesować się losem tych, którzy dla świata mogą być nieinteresujący, albo budzący zainteresowanie właśnie dlatego, że coś mają na sumieniu. To znaczy przyjąć kogoś takim, jakim jest, by miał szansę naprawdę się zmienić! Jak św. Mateusz… Porusza mnie, że realizując powołanie Jordan gotów był nieustannie wzywać siebie, by ratować każdego: O Jezu, dla mnie ukrzyżowany! O Ojcze, moje Wszystko, o jedno Cię proszę, jedno tylko, Wszechmocny Panie, to moje pragnienie: Żebym mógł uratować wszystkich! (DD I/149); Zrób wszystko, aby wszystkich ratować! (DD II/20). I jak mówił tak robił. I ratował…

Nie daje mi spokoju dzisiejsze pytanie faryzeuszów w Ewangelii.
Nie daje mi spokoju Ojciec Jordan, który dobrze znał na nie odpowiedź.
I nie daje mi spokoju jedna – być może podarowana od Słowa i Franciszka od Krzyża – myśl.
Jeśli chcesz mieć do czynienia z Jezusem, przyzwyczajaj się, że będziesz mieć do czynienia także z tymi, których On chce mieć przy sobie. Których On kocha również wtedy, gdy ty zamiast kochać pytasz: „dlaczego”.

*

Wpis na święto św. Mateusza Ewangelisty można przeczytać również TUTAJ

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s