Kapłani dają oparcie chwiejącej się ziemi.
DD I/174

Ojcze Franciszku,
ty wcale nie potrzebujesz tego bloga. Nigdy nie potrzebowałeś mówić zbyt wiele o sobie. Zawsze liczył się tylko On – Zbawiciel.

Nie sposób uczyć się Ciebie inaczej, niż od Niego samego. Z Jego słów, które tak pokochałeś, że przepisywałeś setki razy. Cytowałeś wprost, parafrazowałeś, nawołując siebie, nie wiedząc, że po wielu latach inni będą nawoływać się Twoimi słowami. Że dla wielu staną się życiową drogą, pełną pasji, którą Ty zapoczątkowałeś.

A przecież początki były takie trudne. Tyle czekania, tyle modlitw, tyle ciężkiej pracy, by kiedyś przekroczyć próg seminarium. Przyjąć święcenia. Sprawować Eucharystię. Spowiadać. Nieść światu życie pełne ufności, że ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga (por. DD IV/37). Że dla tej prawdy warto nie spocząć, że da się znosić upokorzenia i samotność, że można przeklęczeć w tej intencji długie godziny w dzień i w nocy (por. DD I/64). Że dla tej prawdy trzeba zakładać Towarzystwo, tak długo przez innych ignorowane, niezrozumiane i sprawdzane na tysiące sposobów. Że dla tej prawdy warto wytrwać, oddając dla świętej sprawy cały czas życia, wszystkie czyny i zaniechania, aż do ostatniego tchnienia (por. DD III/17).

Zrobiłeś tak.

I wciąż robisz – poprzez Twoich następców, kontynuatorów Twojej drogi, pasjonatów na Twój wzór, przez Twoje dzieci – czy to w habitach, czy bez, mężczyzn, czy kobiety. Przez tych, co nawet nie wiedzieli, że mi życiem „cytowali” Twoje słowa. Przez tych, co są chodzącymi po ziemi dowodami, że wszystko, co powiedziałeś kiedyś, tak dawno, wszystko, do czego wezwałeś – ani trochę nie straciło na aktualności. Ani trochę nie przestało być naglącą potrzebą, głębokim i czasem ukrywanym pragnieniem wielu z nas. Wiedziałeś, że Umiłowany Bóg sprawi wszystko dobrze. Inni przyjdą i będą, wspominając nasze cierpienia, pracować dalej (DD, Ostatnie słowa). Miałeś rację – przyszli. Są. Pracują. W wielu miejscach, tam, gdzie ty pierwszy postawiłeś stopę, w ogóle nie znużony przebytymi kilometrami.

Jak Ty to robisz? – pytam cię ciągle.

A Ty milczysz. Oszczędzasz słowa, by robić mi miejsce dla Słowa. Zawsze tak było. Najpierw słowo Boże. Nawet ostatni Twój zapis w Dzienniku o kapłańskich słowach: że mają być tylko święte, honorowe i pomocne (por. DD IV/39) – brzmi jak konkretna wskazówka: mów Ewangelią. Nieś Dobrą Nowinę.

Jak Ty to robisz?

Czy to stąd, że tak, jak Jezus byłeś świadom, że od Boga wyszedłeś i do Boga idziesz, a taki porządek ustawia wszystko na właściwym miejscu? Że ten początek i cel życia uczą dostrzegać i doceniać każdy jego etap? Tak, jak ten moment z dzisiejszej Ewangelii (por. J 13,1-15), gdy Jezus myje uczniom nogi i wyraźnie pokazuje, że to istotny element Jego drogi. I że warto, by stał się także częścią naszej. Choćby było z nami jak z Piotrem: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później”…

Znowu milczysz, Ojcze Franciszku.
Do takiej pokory zdolny jest tylko ten, kto wie, skąd się wywodzi.
Do takiej miłości zdolny jest tylko ten, kto wie, dokąd zmierza. I jak tam zmierza.
Wszystko to wiedziałeś. Inaczej, niż ze stwarzającej Opatrzności (por. DD I/185), ku Niebu i tylko przez Miłosierdzie Boże (por. DD, Ostatnie słowa) – nie da się.

Wielu z nas tego nauczyłeś – kto odkryje swoje źródła w Bogu, ten będzie umiał zobaczyć, że także inni w Nim mają swój początek. Kto zrozumie, że Bóg jest celem, a nadzieja tylko w Nim może się spełnić, będzie zdolny odpuścić walkę o to, co doczesne, a wszystko postawić na Boga. Wiem, wiem: Co nie jest wieczne, jest niczym (DD III/1).

Bez tej świadomości trudno o pokorną miłość.
Bez tej świadomości nie odsłoni się przed nami tajemnica Eucharystii, za którą tęsknimy teraz tak, jak ty kiedyś: tęskni za Tobą, o Pokarmie Anielski, Twój nieużyteczny sługa (por. DD I/8).
Bez tej świadomości nawet w pandemii nie uznamy, że kapłani są nam niezbędni do życia, bo bez nich umieramy z głodu Słowa i sakramentów.
Bez tej świadomości niełatwo być dziś wdzięcznym, a Ty mówiłeś: To sobie postanówcie, żeby przez całe życie okazywać się głęboko wdzięcznymi. Psalmista też uczy wdzięcznie pytać: „Czym się Panu odpłacę…”

Dziś i ja tak pytam, mocniej niż kiedykolwiek czując tę głęboką wdzięczność, o którą prosiłeś – jest Komu i za kogo!
Jest Komu – Bogu, któremu biały okruch Chleba wystarczy, by powiedzieć człowiekowi: Jestem! Bogu, który to Jestem gotów nieść ludzkimi rękami. Bogu, który klęka przed człowiekiem, by przykładem uczyć go służby. Bogu, który Jest, byśmy i my mogli powiedzieć: jesteśmy. Oparci o Niego i o wszystkich, przez Niego powołanych, by nieśli nieodstępującą miłość i przymierze pokoju, co się nie zachwieje (por. Iz 54,10), choćby zachwiała się ziemia.

Bo przecież – jesteśmy!

Chociaż nie zgromadzimy się dziś tłumnie w kościołach śpiewając Ludu Kapłański, Ludu Królewski – naprawdę nim jesteśmy. Ludem Kapłańskim. Ludem Królewskim. Zgromadzeniem świętym. Ludem Bożym. Pozostającym w domach, by stawać się Domem naprawdę – z miłości do siebie nawzajem. Bóg Tobie – Franciszku – przecież mówił, że chodzi Mu zawsze o każdego jednego. I wszystko, co robi dziś i co zrobi jutro – uczyni dla każdego jednego.

Ojcze Franciszku, ty wcale nie potrzebujesz tego bloga.
Ale ja tak.
Myślałam, że w ten sposób lepiej cię poznam.
A Ty się uśmiechasz, jak wtedy – w ostatniej chwili życia – i znowu milczysz.
Ale tym uśmiechem mówisz: nie o to chodzi.
Chodzi o to samo co zawsze, wszędzie i dla wszystkich: Aby poznali Ciebie, jedynego i prawdziwego Boga oraz Tego, którego posłałeś – Jezusa Chrystusa (J 17,3; DD I/83).

Proszę Cię, Ojcze Franciszku, wstawiaj się za mną, by nigdy nie chodziło mi o nic innego.
Twoja „niesalwatoriańska” córka

*

Wpis dedykowany Jordanowym synom – Salwatorianom. Z pamięcią w modlitwie i podziękowaniem za dobroć i miłość Zbawiciela niesioną nie tylko w Wielki Czwartek.

A poniżej coś jeszcze.
Jesteśmy z wielu miejsc, choć swego czasu spotkaliśmy się w jednym miejscu.
Nikt z nas nie jest poliglotą.
Nikt nie pochodzi z parafii salwatoriańskiej.
Ale – jak widać – Ojciec Franciszek ma swoje sposoby.
Zatem i my – na swój sposób – chcemy dziś powiedzieć Jemu i wszystkim, którzy poszli jego śladami: Dziękujemy!
A ja nadal go pytam: Jak Ty to robisz?

Aby zobaczyć, wystarczy kliknąć w grafikę:


Film nagrano z okazji 100-lecia śmierci Ojca Franciszka Jordana i 137 urodzin jego duchowych synów (8.12.2018 r.)


Jedna uwaga do wpisu “Jak Ty to robisz?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s