Wasza wdzięczność niech się skieruje ku Bożej dobroci, niech wyrazi się w tym, że wszystko oddacie dobremu Bogu i Bożej Matce.
8.12.1894 r.
Ciągle pamiętam odliczanie do 15 maja dwa lata temu – dnia beatyfikacji Franciszka Marii od Krzyża Jordana. I tak się zastanawiam – ile właśnie teraz, gdy już są i relikwie, i litania, i jego „oficjalne” wstawiennictwo – naprawdę z tego czerpiemy?
Słowo Boże wie to, czego czasem ja nie wiem, więc szukam odpowiedzi w Ewangelii, której słuchałam wczoraj, w drugą rocznicę beatyfikacji (por. J 15,26-16,4a). A ona sama tłumaczy mi dlaczego warto przeżyć ten dzień i nie tylko ten – z wdzięcznością za dar świętych i błogosławionych Kościoła. Tych, co są najlepszymi dowodami, że „Pan w swoim ludzie upodobał sobie” (por. Ps 149,1-6a.9b).
Któż bardziej niż błogosławieni jest uczestnikiem tego świadectwa, które płynie od Ducha Prawdy? Któż bardziej niż błogosławieni rozumie, że jedność z Panem nie zwalnia od prześladowań, ale uzdalnia do bycia niezłomnym, gdy nas dotykają? Któż bardziej niż błogosławieni może podzielić się z nami pamięcią o Bożych słowach, wypowiadanych zawsze w najwłaściwszym czasie, choćby na ich zrozumienie przyszło trochę poczekać?
Ważna jest data beatyfikacji, liturgiczne święto, relikwie i litanie.
Ważne jest to oficjalne uznanie, że przed imieniem Franciszek Maria od Krzyża trzeba dopisywać „bł”.
Ważna jest radość – to się naprawdę stało.
Ale najważniejsze jest odkryć w nim świadka, który pokazuje jak świadczyć.
Niezłomnego, który potwierdza, że można się nie złamać.
Pamiętającego wszystkie słowa Boga, by ocalić naszą pamięć o Jego dobroci.
Błogosławiony Franciszku od Krzyża Jordanie – módl się nad nami!
Również moje myśli i modlitwy tych dni biegną ku temu Błogosławionemu. Dziękuję za słowa pocieszenia i przypomnienie o niezłomnych błogosławionych i świętych przodujących nam w wierze.
PolubieniePolubienie