Chrześcijańska pokora i chrześcijańskie posłuszeństwo są daleko więcej warte niż cały majestat i wszystkie bogactwa świata.
DD I/168
Opis narodzenia Jana Chrzciciela i ciąg dalszy historii jego ojca Zachariasza, który wybrzmiewa w dzisiejszej Ewangelii pokazuje, że naprawdę potrzeba milczenia by zrozumieć: Boża obietnica to nie tylko słowa. Potrzeba milczenia, by dojrzeć do posłuszeństwa, które potwierdza się życiem w pełni ufającym Bożej woli.
Zachariasz piszący na tabliczce o swoim dziecku: „Jan będzie mu na imię”, czyli całkowicie posłuszny temu, co usłyszał od anioła, prowokuje mnie dziś do pytań o posłuszeństwo. Bo tradycja była znana – powinni go nazwać, powiedzielibyśmy dzisiaj: Zachariasz junior. A tu – w imię posłuszeństwa Bogu – całkiem inne imię dla syna. I to posłuszeństwo zmienia wszystko (por. Łk 1, 57-66).
Posłuszeństwo to gotowość, by mówić w imię Boga. Posłuszeństwo Bogu rozwiązuje język. Przywraca zdolność komunikowania się z ludźmi, uwalnia z zamknięcia.
Napisałam tu niedawno, że milczenie Zachariasza miało mówić. I mówiło. Nadszedł jednak czas, by przemówić inaczej, na nowo. Tabliczka z zapisanym imieniem potwierdza – już pora przemówić i uczynić to tak, jak Bóg chce. Nie stawiać na siebie, na swoje wątpliwości, lecz iść drogą wiary i wypowiadać słowa, które są potwierdzeniem, że Zachariasz czegoś się nauczył z tego milczenia.
Jego usta się otwierają, zaczyna mówić. Nie mówi już tak, jak dawniej. Jest już innym człowiekiem i mówi inaczej niż do tej pory. Inna jest treść i wymowa jego słów. Posłuszeństwo Bogu sprawiło, że może wrócić do siebie i do ludzi. Odtąd staje się świadkiem, a jego słowa – świadectwem.
W Dzienniku Duchowym słowo posłuszeństwo powtarzane jest wielokrotnie i raczej nie tylko dlatego, że to jeden z zakonnych ślubów, które bł. Franciszek Jordan w 1883 roku także składał, formułując je następująco: Przyrzekam naszemu papieżowi Leonowi XIII i jego prawowitym następcom posłuszeństwo, jak i ubóstwo i czystość i przyrzekam ponadto z pomocą łaski Bożej całkowicie poświęcić siebie i ofiarować na chwałę Boga i dla zbawienia dusz (por. DD I/168). Jego posłuszeństwo wybrzmiewa do samego końca, bo podkreślają je nawet ci, co czuwali przy bł. Jordanie, kiedy konał. I nawet wtedy, ostatkiem sił mówił: Tak, posłuszeństwo. Jaką ma ono wartość! Tak może mówić tylko ktoś, kto – wcale nie bez trudności – ale realnie przylgnął w życiu do woli Bożej.
Nie brakuje dowodów i przykładów w słowie na każdy Adwent – posłuszeństwo Bogu odmienia nas radykalnie. Dzięki posłuszeństwu stajemy się nowymi ludźmi, jakbyśmy naprawdę dostali nowe imię. Z tych, którzy nie potrafią mówić, stajemy się głosicielami i świadkami.
Posłuszeństwo przywraca nam Boga.
Przywraca nam innych.
Przywraca nam nas samych.