Moja tajemnica należy do mnie
DD I/15

Dzisiejsza Ewangelia to pochwała i świadectwo Jezusa, dotyczące Jana Chrzciciela. I tak sobie myślę – jaka to wdzięczność, że bł. Franciszka od Krzyża, czyli Jana Chrzciciela Jordana, dane nam poznawać „w towarzystwie” słowa Bożego!

Biblijna lekcja na dziś – dziewiętnasty dzień Adwentu – jest taka: nikt lepiej od Jezusa nie wytłumaczy ludziom kim jest Jan Chrzciciel i jak należy rozumieć jego osobę i misję. Wielu, chociaż nie wszystkich, udało się przekonać. Bo nikt lepiej od Boga, który stał się człowiekiem, nie przedstawi drugiego człowieka.

W Ewangelii (por. Łk 7, 24-30) trzykrotnie powtarza się pytanie, kierowane do tłumów w odniesieniu do Jana: „Co wyszliście zobaczyć”? Zadaję je także sobie w kontekście Słowa z Jordanem, to znaczy w kontekście uczenia się prawdy o człowieku przez słowa samego Boga.

Błogosławiony Franciszek Jordan, podobnie jak jego chrzcielny patron – nie był jak trzcina kołysząca się na wierze. Obaj się odznaczali tym niewzruszonym, mocnym charakterem. Żadną miarą nie można by o nich – głęboko świadomych swojego miejsca i zadania – powiedzieć: ludzie jak chorągiewki.

Jednemu i drugiemu obce były „szaty miękkie”, nie tylko z powodu doświadczanej biedy i przyjętej ascezy. To był wybór. Wybór życia, w którym wychodzi się ze strefy komfortu i porzuca wygodę, by podjąć i realizować pasję wielką jak rozległa pustynia. Nie do ograniczenia niczym, choćby przyszło żyć w czterech ścianach więzienia albo przytułku dla ubogich.

Obaj – prorocko przezroczyści jak szyby – odsyłają zawsze do tego, co poza nimi, pomagając ludziom wypatrywać spełniania się obietnic Pana Boga. Zero koncentrowania uwagi na samych sobie. Przecież to znamy: „Trzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (por. J 3,30), czy też niedawne: Idzie za mną mocniejszy…” (por. Łk 3,16). U błogosławionego Franciszka to wybrzmiewa na przykład tak: Nie pokazuj się, gdzie nie jest to konieczne, lecz raczej pozostań ukryty i nieznany! To pomoże ci w postępie (por. DD I/62).

Obaj – nauczyciele oczekiwania, trwania, przygotowywania się na Niego, wskazywania swoim życiem zawsze na Jezusa Chrystusa. Na Tego, który jest pełnią życia. Bł. Franciszek, jeśli trzeba, przypomni obowiązujące zasady: W każdym swoim czynie nie pytaj: Czy ja tego chcę?, lecz pytaj: Czy Bóg tego chce, albo: A może On tego nie chce? (por. DD I/11).

Obaj – tak nieśmiało myślę – chyba znają mnie dobrze. Chwytają w locie moje ukryte intencje i nieoczyszczone motywacje, co są bliskie reakcjom faryzeuszy na słowa Jezusa. I w taki czy inny sposób mówią mi dzisiaj: pragnienie nawrócenia musi czasem przedrzeć się przez blokady, które człowiek ma w sobie. Musi nas przeprowadzić ponad gotowymi schematami, przed wyobrażeniami, które narzucamy na rzeczywistość. Kto się wzniesie ponad siebie, ten spotka się z Bogiem. Kto da się zablokować, ten udaremni zamiar Boży względem siebie.

Pochylona nad Biblią i Dziennikiem naprawdę słyszę czasem: „Co wyszłaś zobaczyć?”

I zawsze wtedy okazuje się, że w tym wszystkim wcale nie chodziło o to, żebym poznała błogosławionego Ojca Franciszka Marię od Krzyża Jordana – Założyciela Salwatorianów. Choć Bogu za to dziękuję i już całkiem nie pamiętam jak to było „bez niego”.

Przede wszystkim chodzi o jedno i to samo. Najważniejsze i najpiękniejsze. Poznać Boga, który kocha aż tak bardzo, że objawia się światu w tajemnicach drugiego człowieka.

Błogosławiony Franciszku, proszę, opowiadaj mi dalej swoim życiem o dobroci i miłości Zbawiciela, naszego Boga.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s