A to jest życie wieczne: aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa
DD I/83; 178

To jest naprawdę On – Mesjasz, Syn posłany przez Ojca – obrazowo tłumaczy dzisiejsza Ewangelia, mająca się potwierdzać w świadectwie uczniów, posłanych przez Jana. Gdy słyszę o nich – posłanych do Posłanego i potem posłanych dalej przez Niego, przypomina mi się od razu motto Błogosławionego Franciszka Jordana, święte wezwanie dla wszystkich, którzy kontynuują jego dzieło: aby każdemu pomóc poznać jedynego i prawdziwego Boga oraz Jezusa Chrystusa, którego On posłał (por. J 17,3).

Słyszę też, jak w Ewangelii na dziś (por. Łk 7, 18b-23) konkretnie wypełniają się prorockie słowa Izajasza z pierwszego czytania: „Ja jestem Pan i nie ma innego” (por. Iz 45, 6b-8. 18. 21b-25). To chyba nie przypadek, że Jan przywołuje do siebie dwóch uczniów, posyłając ich do Jezusa z pytaniem, czy to On jest Tym, o kogo chodzi i na kogo trzeba czekać. W Izraelu dwóch świadków liczyło się jako prawda. A w świadectwie zawsze chodzi o Niego – Prawdziwego.

Właściwie mogłoby być tak: „Czy Ty jesteś Tym, którego mamy oczekiwać”? I krotka odpowiedź: „Tak, to Ja jestem.” Ale w Łukaszowej Ewangelii „dzieje się” znacznie więcej. Uczniowie posłani przez Jana z zapytaniem, zostają posłani przez Jezusa do dania świadectwa o tym co widzą i słyszą. Zatem – Posłany posyła posłanych. Pozwala im zaświadczyć o Bożych dziełach, które dzieją się wokół. Przez nich – posłanych – niesie dalej owoce swojego posłania, daje światu pewność, że On właśnie jest „Tym który ma przyjść”.

Dlaczego właściwie Jan potrzebuje wiedzieć, że ma do czynienia z Mesjaszem? Przecież sam wyznał to jawnie mówiąc: „A ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym” (por. J 1,34).  Chyba tu bardziej chodziło o to, by z ust samego Chrystusa dać dowód jego uczniom. Święty Łukasz opowiada, że Jezus chętnie potwierdza kim jest, ale dodaje coś jeszcze. On chce, aby sami pytający opowiedzieli Janowi, w czym potwierdza się prawdziwość Jezusowych zapewnień. Jakiś dowód? Proszę bardzo – świat wokół Jezusa diametralnie zmienia się na lepsze. Dokonują się uzdrowienia. Objawia się Boża moc. Ludzie odzyskują nadzieję, zyskują sens i cel. Znaki są wyraźne. Dzieją się „w tym właśnie czasie”, lub jak mówi tekst grecki: „w owej godzinie”. Czyli – ci posłani przez Jana nie dostają tylko słownych zapewnień, otrzymują też mają łaskę uczestnictwa w cudach, patrzenia na nie, bo wszystko „zdarza się” w ich obecności. Na własne oczy widzą te wiarygodne dowody. Po prostu: dzieje się! I nie można być na to obojętnym.

Zastanawiam się, dlaczego dostają aż tyle. Wiem, że Bóg jest hojny i konkretny. Ale to chyba nie tylko to. Może dostają aż tyle, żeby – będąc przez Niego posłani – nie zapomnieli nigdy, że owszem, można wiele mówić, można deklarować wiarę i przywiązanie do Jezusa. Ale w końcu przyjdzie taki moment, że trzeba będzie pokazać, co za tym stoi.  Deklaracje są istotne, ale przecież to nie deklaracje zmieniają świat. Nie przypomina to wam postawy bł. Franciszka, oszczędnego w słowach, wyraźnego w czynach?  Niezłomnego, choć nie raz po ludzku połamanego? Świadczącego z mocą, gdy nikomu nie chciało się świadczyć: POSTĘPUJ mów i ZACHOWUJ SIĘ tak, jak gdybyś był posłanym od Boga aniołem, który nie mówi nigdy o czym innym, jak tylko o poleceniu otrzymanym od Boga dla ludzi! (por. DD I/181).

Cytowany u góry wpisu, tak ważny dla bł. Franciszka od Krzyża i jego współbraci – ówczesnych i współczesnych – fragment z Janowej Ewangelii to nie tylko słowna deklaracja dzielenia się poznaniem prawdziwego Boga i posłanego przez Niego Chrystusa z tymi, co nie znają Pana (por. DD I/3). To nie tylko często powtarzane zdanie, czy jakiś zakonny szyfr, zrozumiały dla członków salwatoriańskiej wspólnoty. Tak, jak za Jezusem stały czyny widoczne dla wielu, tak u bł. Franciszka był konkret, który się zrealizował w jego błogosławionym życiu, „w owej godzinie”. I który realizuje się teraz, „w tym właśnie czasie”, w powołaniu wszystkich jego dzieci: Gdy po prostu jesteś tu i czynisz to, czego Bóg chce od ciebie, to najpewniej osiągniesz zbawienie swoje i bliźnich – z pomocą Bożą (por. DD I/134).

Wraca mi w myślach Jordanowe wezwanie na ten Adwent i myślę że ta przede wszystkim wdzięczność rodzi się wtedy, gdy sobie uświadamiamy, że jesteśmy przez Niego posyłani sobie wzajemnie. Gdy we własnym życiu doświadczamy, że tylko posłany może posyłać dalej. I że w tym wszystkim naprawdę może chodzić właśnie o nas.

Błogosławiony Franciszku, módl się za nami, byśmy zobaczyli w sobie posłanych przez Posłanego.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s