O synu mój, dokąd zmierzasz, czego szukasz?
Tylko Ja mogę ci dać prawdziwy spokój!
DD I/3

Chyba pierwszy raz w życiu „przeszukiwałam” Dziennik Duchowy po pytajnikach. To raczej mało badawcza metoda, ale ponieważ słowo Boże na dziś stawia pytania, to nie miałam innego wyjścia.

W Mateuszowej Ewangelii (por. Mt 21,23-27) pytają nie tylko arcykapłani i starsi, ale i sam Jezus. On właściwie odpowiada pytaniem na pytanie. Arcykapłani rzucają dość ostro: „Jakim prawem to czynisz? Kto Ci dał taką władzę?”. Jezus mistrzowsko ripostuje, pytając o chrzest Janowy i jego pochodzenie – z nieba, czy od ludzi. I się zaczynają schody. Bo każda odpowiedź na to pytanie będzie dla starszych ludu jakimś problemem. Jezus pyta, bo wie jak to z nimi jest. A oni odpowiadają klasycznie jak na sytuację, w której najwygodniej nic nie ruszać: „my nie wiemy”.

Pytania stawiane przez arcykapłanów i starszych oraz przez samego Jezusa sprowokowały mnie do przejrzenia Dziennika Duchowego pod kątem pytań właśnie. Jest ich sporo i to mi uświadamia, że w tak wyjątkowym dokumencie serca jakim jest Dziennik, pytania mają to do siebie, że są ważne, potrzebne i… trudne. Chociaż chwilami notatki bł. Franciszka wydają się chaotyczne, to tam nie ma nic przez przypadek. Jeśli coś się pojawia, to z jakiegoś powodu – może męczyło i nie dawało spokoju, może wracało w modlitwie słowem Bożym, może poruszało w lekturze duchowej, może było elementem pracy nad sobą, a może po prostu – miało swój czas i miejsce.

Bł. Franciszek Jordan dużo pyta w Dzienniku – Boga i siebie. Pytania stawiane Bogu są czasem „żywcem” wyjęte z Pisma, a czasem są jego żywą, osobistą modlitwą, czyli rozmową ze Zbawicielem, sprawą między nim, a ukochanym Bogiem, jak zwykł określać osobiste notatki, nie zezwalając swojemu następcy – Ojcu Pankracemu Pfeifferowi, by inni mieli w nie wgląd. Postanowiłam jednak sprawdzić, czy są w Dzienniku takie pytania, które stawiałby nie błogosławiony Franciszek – Bogu, a  błogosławionemu Franciszkowi – sam Bóg. Tak jak pytał dziś Jezus arcykapłanów w Ewangelii.

To pewnie nie wszystko, zresztą, zerkając do zeskanowanych stron oryginału Jordanowych notatek (Siostrom Salwatoriankom dziękuję, że mnie kiedyś obdarowały taką książką!) uświadomiłam sobie, że postawione w polskiej wersji Dziennika pytajniki bywają dodatkiem redakcyjnym, no ale pytanie – jakby nie było – pozostało pytaniem (skonsultowane z fachowcami, patrz pod wpisem). Na tę chwilę wystarczą mi trzy „znaleziska”.

Pierwsze jest u góry wpisu: O synu mój, dokąd zmierzasz, czego szukasz? Tylko Ja mogę ci dać prawdziwy spokój! – to fragment dłuższej modlitwy, którą układa sobie bł. Franciszek, jeszcze wtedy Jan Chrzciciel, mając dwadzieścia siedem lat. Pisze ją w swoim ojczystym języku. Przyznaję się, sprawdzałam, czy to, co widzę po niemiecku zgadza się z tym, co czytam po polsku w… tłumaczu automatycznym. Nie znam niemieckiego wcale. W liceum miałam angielski i łacinę, którą pokochałam tak bardzo, że zdawałam ją nawet na maturze, więc cieszą mnie łacińskie zapisy w Dzienniku. No ale ten niemiecki – ni w ząb…

Trochę gdybam, ale to brzmi jak bardzo osobiste pytanie Boga do konkretnego, akurat tego człowieka, młodego Niemca o wielkich pragnieniach, a doświadczającego takich, a nie innych zawirowań historii, które faktycznie mogą budzić lęk i pytać o sens podejmowanych decyzji. BÓG PYTA, BO WIE JAK JEST.

Drugie pytanie: Dałem ci ziemię nieuprawianą. Dlatego idziesz do innych, aby pytać, jak masz ją uprawiać, a nie przychodzisz do mnie, do Pana? (por. DD I/166). Sprawdzam oryginał: Ich habe Dir… Znowu niemiecki. Język ojczysty. Daty nie ma, ale to w okolicach 1882 roku, czyli już po założeniu SDS. Może to echo gorzkiego rozczarowania, że zabroniono bł. Jordanowi używać w nazwie Towarzystwa słowa „apostolskie”? Pisze sobie wtedy więcej o sile zaufania, tworzy modlitwę zawierzenia, uczy się, że ta „nowa ziemia” jaką jest Towarzystwo przede wszystkim potrzebuje Opatrzności – potężnej ręki Boga, która sama pokieruje dłońmi ludzkimi. Wniosek ten sam co powyżej – BÓG PYTA, BO WIE JAK JEST.

I trzecie pytanie – to chyba cytat z lektury duchowej, bo jest wzmianka o św. Teresie z Avila, ale też wszystko zapisane po niemiecku: Kiedy więc mógłbym ci lepiej okazać moją miłość, jak nie wtedy gdy ześlę ci, co wybrałem dla siebie samego? (por. DD I/179). Ta notatka bezpośrednio poprzedza tę zawierającą wyjaśnienie przydomku od Krzyża. Razem z imieniem Franciszek, bł. Jordan przyjmuje ten przydomek w chwili składania ślubów i przekształcenia Towarzystwa we wspólnotę zakonną (1883 r.). Będzie potem uczył współbraci, że drogę jego pasji odkrywa się i rozumie tylko w spojrzeniu na krzyż, w przyjęciu krzyża i w głoszeniu Ukrzyżowanego (por. DD II/113). Znowu – BÓG PYTA, BO WIE, JAK JEST. I wie, jak będzie…

Patrzę w tym wszystkim na siebie, słuchającą słowa Bożego w swoim języku i czytającą Dziennik Duchowy po polsku. Tak, czasami docierają do mnie pytania, które stawia Bóg, czy to na kartach Biblii, czy w notatkach Błogosławionego. Mogę nawet uznać, że są kierowane do mnie. Mogę słuchać, zachwycić się, przeczytać potem sto pięćdziesiąt komentarzy, albo poszpanować takimi, które sama gdzieś tam kiedyś napisałam.
I co?
I nic.
Bo mogę słuchać i nie słyszeć, że Jezus pyta, bo wie jak ze mną jest. A ja nie za bardzo chcę się zmienić. Albo w ogóle zmienić cokolwiek. Często boję się zmian, nie lubię ich, wolę, żeby było tak „po staremu”, więc odpowiadam w stylu arcykapłanów i starszych: „Nie wiem”. I niełatwo daję się przekonać, że jakakolwiek zmiana – jeśli przychodzi w Jezusie – prędzej czy później okazuje się błogosławiona.

Nie wystarczy umieć stawiać pytania.
Nie wystarczy umieć odpowiadać pytaniem na pytanie.
Nie wystarczy słuchać pytań.
Trzeba je jeszcze usłyszeć „w ojczystym języku”, czyli w swoim życiu.
I – usłyszawszy je – pozwolić Bogu działać ponad naszym, ludzkim, często ucieczkowym odpowiadaniem: „nie wiem”.

Módl się za nami, błogosławiony Franciszku, który umiałeś w życiu konkretnie Boga pytać i konkretem życia Bogu odpowiadać.

*

Wpis powstał z pomocą www.deepl.com oraz…
Polska – Niemcy; nagranie z WhatsApp (trzeba chwilkę zaczekać):

Przede wszystkim wdzięczność – dziś dla wszystkich, pewnie braci salwatorianów, którzy zajmowali się przepisywaniem oryginalnych stron Dziennika Duchowego!
I dla mojej przyjaciółki od pierwszej klasy podstawówki 🙂

Aha… Błogosławiony Franciszku, wybaczysz mi to: „bazgrał?” 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s