O Panie, znowu ożywam, znowu ożywam! (…) co może mnie pocieszyć prawdziwie i całkowicie, jeśli nie to, że żyję całkowicie dla Ciebie, zużywam wszystkie moje siły dla głoszenia Twojej chwały i zbawienia dusz i umieram dla Ciebie?
DD I/137-138

Lubię ten moment, kiedy w Ewangelii słychać już „Głos wołającego na pustyni”. Kiedy słowo Boże wprowadza na adwentową drogę Jana Chrzciciela. Lubię spotykać ich razem – świętego proroka znad Jordanu i błogosławionego Ojca Jordana – noszących to samo imię i to samo pragnienie głoszenia światu Zbawiciela, który nadchodzi.

Święty Łukasz, przedstawiając scenę z okolic nad Jordanem pokazuje wyraźnie, że słowo skierowane do Jana, zostało mu powierzone w bardzo precyzyjnie określonym momencie historii (por. Łk 3,1-6). Ewangelista wymienia wszystkie ważne postacie tamtych czasów, aby było wiadomo, że słowo nie zostało rzucone w próżnię, w jakiś nieznany moment dziejów. Słowo zawsze dociera do ludzi zanurzonych w historii, aby nauczyć świat o tym, jak w kruchym człowieczeństwie może tętnić łaska Boża.

To ważne w spotkaniu Ewangelii z dziełem bł. Franciszka – prostego człowieka żyjącego w konkretnym czasie, w konkretnych okolicznościach społecznych i politycznych ówczesnej Europy. I tak, jak za sprawą Jana Chrzciciela słowo Boże miało dotrzeć do współczesnych mu ludzi i znaleźć ich tam, gdzie żyli, tak bł. Franciszek od Krzyża, czyli Jan Chrzciciel Jordan musiał wiedzieć, kiedy i komu ma mówić o dobroci i miłości Zbawiciela. Wyczuwał jak to działa: kto nie weźmie pod uwagę okoliczności, ten nie będzie potrafił głosić słowa. Niosąc dar słowa – nie zdoła go ofiarować ludziom. Bo skoro Ewangelia daje życie, musi być jak życie konkretna.

Ci, którzy modlą się Słowem Bożym wiedzą – kontekst życiowy jest tu niezwykle ważny. Słowo nigdy nie pada w próżni. Zawsze wypowiada je Ktoś do kogoś i z jakiegoś powodu. W zależności od tego, jak modyfikują się składowe sytuacji, w której głoszone jest słowo, zmienia ono swoje działanie. W nowej sytuacji słowo może nabierać mocy, wydobywać na wierzch różne, istotne wątki. Niepowtarzalnie dotykać ludzkich tęsknot. Poruszać kiedy i jak trzeba, aby „znowu odmieniać nasz los” (por. Ps 126).  Po prostu – zbawiać ludzką historię, w której „Bóg chce pokazać wspaniałość twoją wszystkiemu, co jest pod niebem” (por. Ba 5,1-9). Tak czyni ją historią świętą i wprowadza w wieczność.

Błogosławiony Franciszek od Krzyża mówił do siebie i swoich współbraci: Czytaj jak najczęściej tzn. codziennie Pismo Święte! (DD I/140); albo lepiej: nigdy nie wypuszczaj Pisma Świętego ze swoich rąk! Sen powinien zastać cię w Biblią w ręce, a święte strony niech przyjmą twoją skłaniającą się głowę (DD I/145); Staraj się bardzo rozważać i studiować Pismo Święte, zatapiać się w nim. Używaj przy tym dobrego komentarza…! (DDI/139).  Blisko pięćset cytatów z Pisma Świętego w Dzienniku Duchowym, wiele parafraz słowa Bożego, obecnego po prostu, w mowie codziennej bł. Franciszka od Krzyża potwierdza – to nie była pusta gadanina. Błogosławiony Ojciec rzeczywiście słuchał słowa Bożego, „przebywał” z nim w głębi swojego życia. Odbierał je z wnętrza swojej siły lub swojej niemocy, gdy doświadczał radości lub zagubienia. Dlatego naprawdę umiał innym głosić żywe słowo. I dlatego właśnie przy słowie Bożym daje się nam teraz rozpoznawać…

Od początku do końca im obu – Janowi Chrzcicielowi, synowi Zachariasza z Ain Karem w Judei i Janowi Chrzcicielowi, synowi Lorenza z Gurtweil w Badenii – chodziło o to jedyne Słowo, które dociera, by uświęcać dzieje świata. Zadanie obaj mieli takie samo: być głosem, otwierającym ludzkie serca na przyjęcie Tego, który jest Słowem. Treścią Objawienia. Sensem i wypełnieniem całej naszej historii.

Kiedy specjaliści badali szczątki bł. Franciszka od Krzyża odkryli coś niezwykłego. Choć jego ciało się rozłożyło, krtań nie uległa rozkładowi. Właśnie krtań, która nie jest zbudowana z kości, tylko z chrząstek, mięśni i błony śluzowej, a one przecież – w normalnych warunkach – szybko się niszczą. Krtań, która mieści narządy odpowiedzialne za wytwarzanie mowy – zachowana! Czy potrzeba mocniejszego świadectwa, że bł. Ojciec Jordan naprawdę był głosem Słowa, które jest wieczne?

Tak na marginesie – teraz to już nawet prosta informacja, wpisana zawsze na moim skierowaniu na okresowe badania lekarskie: „praca głosem”, wygląda jak apostolskie wezwanie… 😉

Wierzę, że dziś błogosławiony głos Ojca Założyciela ciągle mówi nam to samo, co niegdyś jego imiennik nad Jordanem: odkryjcie prawdę Bożego Objawienia. Spójrzcie w głąb swoich serc, zobaczcie w nich swój grzech, ale i łaskę, która się tam rozlewa. Odnówcie miłość. Usłyszcie słowo, by rozpoznać Tego, który stoi pośród was, Syna Bożego – waszego Zbawiciela.

Błogosławiony Franciszku od Krzyża, prosimy, mów Bogu o nas, abyśmy i my mówili o Bogu innym.

*

Dziękuję komu trzeba za niedawne podzielenie się informacją o zachowanej krtani Błogosławionego Ojca. Jak widać – dotarła w tym co trzeba momencie historii… 😉

*

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s