Oto jestem, poślij mnie – dla siebie, dla dusz, dla Kościoła Bożego!
Wszystkich, o Ojcze, wszystkich, wszystkich, o mój Boże, wszystkich, o Jezu, wszystkich, o Zbawicielu świata, chciałbym ratować z całą pasją.
DD II/12
To już trzeci raz, kiedy na adwentowej drodze z Jordanem spotykam fragment Mateuszowej Ewangelii, opowiadający o Jezusie obchodzącym wszystkie możliwe miejsca i litującym się nad cierpiącymi. I o tym, jak On posyła swoich uczniów, aby szli dalej, głosząc Dobrą Nowinę. Rok po roku w trwającym Adwencie odczytuję tę perykopę jak tekst programowy wielkiej pasji bł. Franciszka od Krzyża.
Słysząc dziś znów ewangeliczne: „Idźcie i głoście”; „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (por. Mt 9,35-10,1.5.6-8), chcę się zastanowić, co po tych trzech latach przeżywania codzienności z bł. Franciszkiem od Krzyża rozumiem z jego dzieła. Z jego pasji, przepełniającej mu całe życie. I co to tak naprawdę znaczy dla mnie osobiście.
Powołani przez Jezusa uczniowie najpierw widzą swojego Mistrza w działaniu. Konkretnie i dla wszystkich potrzebujących. Odpowiadają na łaskę posłania, bo zobaczyli, że mają się Kim dzielić. To wydaje mi się jakąś podstawą apostolskiego dzieła Ojca Franciszka: mam się Kim dzielić: ‘Pokażę Kościołowi, że to jest moje dzieło’, mówi Wszechmogący (por. DD I/166).
No i jest z kim się dzielić. Bo: dopóki znany mi jest jakiś zakątek na ziemi, gdzie Bóg nie jest miłowany, nie mogę pozwolić sobie na chwilę spokoju (tamże); O Boże, spójrz jednak na biedną ludzkość! Ratuj ją! Poślij robotników na Twoje żniwo! (por. DD IV/5).
Realizować pasję Jordanową to wybrać życie, w którym potrafię stawiać sobie zadania, rozeznane jako moja droga od Boga. I w tym życiu mocno wierzyć w to, że On naprawdę jest ze mną i że w Nim mogę tak wiele (Wszystko mogę w Tobie – DD II/12), bo żeby dobrze poznać siebie, trzeba poznać Jego (por. DD II/102).
Realizować pasję Jordanową to – z jednej strony – dobrze wiedzieć, że Jezus jest Bogiem i może sam dotrzeć wszędzie i do każdego, kto potrzebuje mocy Jego słowa i dotyku. Ale z drugiej strony – poznając jedynego i prawdziwego Boga oraz Tego, którego On posłał Jezusa Chrystusa (por. J 17,3; DD I/83;178) – z wdzięcznością uznawać, że On już tak ma, że chce być w świecie obecny również poprzez moje życie, poprzez moje słowa, poprzez moją miłość. Jak mawiał kiedyś jeden ksiądz: „Niebo nie przychodzi znikąd. Coś z nieba mamy w sobie. Coś z niego przekazujemy innym. Człowiek dla drugiego człowieka może być częścią nieba”.
Realizować pasję Jordanową to usłyszeć wyraźnie Jezusa wołającego: „Idźcie!” również do mnie samego. Przecież On mówi właśnie do tych Dwunastu, do zwykłych facetów, których zna nie tylko z najlepszej strony: Idźcie wy, nikt inny. Ja nie szukam superbohaterów. To wy macie Mnie zwiastować. Wy jesteście twarzą Mojego Kościoła.
Realizować pasję Jordanową to iść w Jego imię. Czynić to, co On pozwala i co nakazuje czynić. To pokornie i odpowiedzialnie się zgodzić, żeby także przeze mnie On sam przychodził do znękanych i porzuconych. Żeby i przeze mnie On sam odpowiadał na prośby i wołania. I także przeze mnie On sam obejmował świat troską, ukazując swoją zbawienną dobroć i miłość do ludzi (por. Tt 3,4, DD IV/37).
Realizować pasję Jordanową to wybrać taki styl życia, o jaki bł. Ojcu Franciszkowi od Krzyża zawsze chodziło: by było nam bliżej do Boga, niż do niego samego. I byśmy innych skupiali bardziej na Bogu, niż na nas samych.
Realizować pasję Jordanową to cieszyć się z tego, że przyjście Chrystusa dokonuje się także przez tych, których posyła. I nieustannie prosić Go, aby przychodził przez wszystkich, przez których sam chce. Niech dzięki nim spełnia się Adwent.
Błogosławiony Ojcze Franciszku, módl się za nami, byśmy umieli kontynuować Twoje dzieło!