O, jak dobry jest On dla ciebie! Gdybyś mógł jeszcze lepiej to pojąć!
DD II/59
Uśmiecham się do cytowanych u góry słów Błogosławionego Franciszka z Dziennika Duchowego. Też był 20 sierpnia, gdy je sobie zapisał. „Przychodzą” do mnie dziś – w drugą rocznicę Słowa z Jordanem, żebym nigdy nie zapomniała, że wszystko, co się tu zdarzyło i zdarza to nic innego, jak dobroć i miłość samego Zbawiciela.
Jestem sentymentalna, więc często zapamiętuję daty, zdarzenia, okoliczności. Dziękuję za ludzi, co są jak dary, których przyjęcie oznacza wykroczenie poza zwykły sentyment. Wdzięczność to przecież coś więcej. Pewnie i po to dano nam ten rok dziękczynienia za bł. Franciszka Marię od Krzyża Jordana – aby tak ważnego dla niego „więcej” – nie zmarnować…
20 sierpnia 2019 roku założyłam Słowo z Jordanem. Z pustego i Salomon nie naleje, więc najpierw przeczytałam książki o Franciszku Jordanie, które mam, wysłuchałam nagrań sesji jemu poświęconych, zrobiłam najprostszy z możliwych kurs z obsługi WordPressa i z Pismem Świętym i Dziennikiem Duchowym pod ręką powiedziałam z całym realizmem Bogu: „Ja nie potrafię. Jeśli Tobie się podoba – Ty to sprawiaj”. I w sumie dopiero po paru ładnych miesiącach w notatkach bł. Jordana znalazłam: Dla chwały Bożej i dla zbawienia dusz chcę zacząć, jeśli Tobie się podoba (DD II/69).
Resztę znacie. I – tak ufam – ta reszta dla każdego z odwiedzających bloga oznacza coś innego. Słowo Boże jest tu pierwsze, a Ono już tak ma, że do każdego zwraca się osobiście, indywidualnie. I nieraz mówi tak, że pozostaje tylko zaniemówić…
To trochę jak w Ewangelii na dziś. Cóż faryzeusze mogli powiedzieć, skoro w dwóch zdaniach Jezus zawarł całe Prawo i Proroków? Cóż mogli powiedzieć, skoro sprawił, że wszystko stało się proste, jasne i czytelne? Cóż mogli dodać, gdy powiedział wszystko, co można i trzeba było: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”(..) „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (por. Mt 22, 34-40).
Jeśli w życiu (więc i na tym blogu) ma chodzić przede wszystkim o miłość, to trzeba serio uważać na słowa. Także tu i w tej chwili. Mało razy już się okazało, że lepiej zamknąć usta i otworzyć serce?
Zdaję sobie sprawę, że faryzeusze chcieli Jezusa „złapać”, ale cieszę się, że zapytali o sprawy absolutnie podstawowe, o to, co wyznacza porządek życia, znaczenie działań. Że zapytali o to, co wskazuje cel i stanowi punkt odniesienia dla wszystkich wyborów i decyzji. Że uderzyli w to, co stanowi o sensie życia i sprawia, że może się ono udać albo nie.
Dla wielu życie Błogosławionego Franciszka mogło się wydawać bezsensowne, nieudane. Schorowany biedak, całe życie tyra, sporo mu nie wychodzi, wielu neguje jego pomysły, więc raz po raz znosi niezasłużoną krytykę, nawet umiera praktycznie w samotności. Tak rzeczywiście można by o nim pomyśleć, gdyby nie dwa, absolutnie nierozłączne wyznaczniki jego pasji, jak te dwa, nierozłączne zdania streszczające całe Prawo i Proroków: Wszystko na większą Chwałę Boga i dla zbawienia dusz! (por. DD II/59; II/69; II/87; III/10; IV/7; I/56; I/63; I/89…). Moje ulubione, co to zawstydza i inspiruje jednocześnie: We wszelkim doniosłym, jak i najmniej znaczącym działaniu pozwól się kierować tym mottem: Wszystko dla większej chwały Boga [Bogu jedynemu chwała i cześć] i dla zbawienia dusz. (DD I/67). Nie porusza Was to? We wszystkim – czy coś jest doniosłe, czy najmniej znaczące…To jest dopiero wielkość! Porywają się na wielkie rzeczy, ponieważ są wielcy – zapisał sam Błogosławiony w Dzienniku cytując św. Bernarda z Clairvaux, akurat dziś wspominanego w liturgii (por. DD II/111).
Te Jordanowe słowa o chwale Bożej i zbawieniu dusz powtarzane na różne sposoby tyle razy w Dzienniku Duchowym, pomogły mi swego czasu – nieśmiało, ale na tyle na ile było trzeba – wchodzić w rodzinę i duchowość salwatoriańską. Stopniowo odkrywałam – przynajmniej tak mniej więcej – co to znaczy: solidnie i systematycznie pracować na sobą (jak Bł. Jordan przez całe życie), żyć na co dzień tym, co Bóg do nas mówi, czytając i medytując Pismo Święte; słuchać, co mówią święci i mistrzowie duchowi, czyli przyjmować do swojego życia wiary ich duchowość i przykład życia; no i miłować Kościół i jego sakramenty. Czyli po prostu stale blisko tego, co święte. Tak się uczyłam, że faktycznie można być mocnym i silnym w słowie i czynie dla chwały Bożej i dla zbawienia dusz! (por. DD II/59).
Ale wszystko staje się dla mnie bardziej jasne i czytelne dopiero dziś, razem z Mateuszowym fragmentem. Tak to sam Jezus powiązał. Tak zespolił miłość do Boga i do człowieka, że nie da się ich myśleć jako rozdzielonych. Nie ma wyjścia – zdaje się mówić mi dziś Błogosławiony Franciszek od Krzyża – nie będzie chwały oddanej Bogu, jeśli braknie miłości okazanej człowiekowi. Pasja będzie pasją, jeśli po prostu, dzień po dniu, będzie weryfikować ją życie, aż do ostatniej chwili, jak u Błogosławionego: Przede wszystkim chcę ów instytut skutecznie założyć dla chwały Bożej i dla zbawienia dusz. Niech Bóg mi dopomoże. Poza tym chcę być mu cały poświęcony i oddany, i w końcu chcę święcie i podobając się Bogu, oddać życie dla mojego Umiłowanego, którym jest Jezus Chrystus, i jako męczennik Chrystusa rozstać się z tym życiem (DD I/89).
„Chodzę” ze słowami Jezusa i mottem Błogosławionego i dociera: i tu, i tu – w dwóch krótkich zadaniach wszystkie wysiłki życia. Wszystkie poszukiwania i pytania. Wszystkie odpowiedzi i zadania do zrealizowania. Wszystkie godziny modlitwy na Górze, w Ogrójcu i w zakonnej kaplicy; pasja i Pasja. Wszystkie drogi – łącznie z krzyżową – przebyte. Jak Oni się rozumieli! Jak się kochali! I ile w tym miłości do nas i dla nas…
Po ludzku łatwiej jest wybrać jedno. Kochać Boga bez miłości do człowieka lub kochać człowieka, nie kochając Boga. Gdy przyjdzie jedno z drugim połączyć, trzeba zacząć zupełnie inaczej myśleć i o Bogu, i o ludziach. Może właśnie po to dane mi (nam) zostały dwa lata Słowa z Jordanem – żeby to odkryć: Nie da się oddawać Bogu chwały, nie mając jednocześnie wyrzutów sumienia, że zaniedbuje się ludzi. Nie można z ludzi robić bogów, bo obecność Jego – Jedynego – jest wtedy wyrzutem sumienia. Na tym chyba polega dojrzała miłość. I tylko dojrzała miłość to w pełni uświadamia: kto chce wypełnić przykazania, musi nauczyć się kochać. Błogosławiony dopowiada: Pomyśl, czy coś dostarczyło ci kiedyś więcej pociechy, niż gdy pracowałeś we właściwym usposobieniu dla chwały Bożej oraz dla fizycznego i duchowego dobra bliźniego! (DD/134). Czy coś „usposabia” lepiej i piękniej niż miłość?
Słucham dzisiejszej Ewangelii z Bł. Franciszkiem od Krzyża i wiem – można albo odrzucić to, co Jezus powiedział, albo spróbować dojrzeć do Jego słów i do tego, co one z sobą niosą. Na szczęście całe życie mam na dojrzewanie. Błogosławiony ostrzega: bylebyś zdążyła! Nie trać jednak ani chwili, lecz oddawaj ją skrupulatnie dla chwały Bożej i dla zbawienia ludzi! (DD III/10). Bo w niebie przecież kochać się będzie i Boga, i ludzi…
Dwa lata temu postawiłam stronę na WordPressie mówiąc Bogu: „Ja nie potrafię. Jeśli Tobie się podoba – Ty to sprawiaj”. I tak dzień po dniu, wpis, po wpisie, inicjatywa po inicjatywie, uczę się ciągle, że chodzi tu o miłość. Bez miłości ani Boga, ani człowieka nie uda się odnaleźć.
Dziękuję Wam za te wspólne dwa lata. Dziękuję za to, że na beatyfikację bł. Ojca czekaliśmy razem. Dziękuję, że razem możemy się nią cieszyć i z niej czerpać. Dziękuję, że razem uczymy się wdzięczności. Nie tylko za bł. Franciszka Marię od Krzyża Jordana, ale i za siebie nawzajem. Wspominając Was wszystkich w modlitwie proszę o jeszcze. I jeszcze. I jeszcze…
Błogosławiony Ojcze Franciszku, wstawiaj się za nami, byśmy ciągle mogli lepiej pojmować jak dobry jest Bóg dla nas!
*
Czasem dobrze robi śnieg w sierpniu 😉
Na zdjęciu fragment ogrodu w Bagnie. A i w Dzienniku nie brak fragmentów ze św. Augustyna 🙂
Fotografia dzięki uprzejmości: PSz