Potrzebujesz więcej spokoju. Nigdy nie pracować za długo, bez odpoczynku w międzyczasie. Tak możesz więcej zdziałać dla świętej sprawy Bożej.
DD II/92
Oczekując z wdzięcznością na pierwsze liturgiczne wspomnienie bł. Franciszka Marii od Krzyża Jordana uśmiecham się do dzisiejszej Ewangelii, w której słyszę jak Apostołowie przyszli do Jezusa opowiedzieć o tym, co im się udało zrobić, a On – słuchając i dzieląc ich radość – wysyła ich na odpoczynek. Czy potrzeba bardziej namacalnego dowodu, że Jezus – kochany Zbawiciel, jak mawiał o Nim bł. Jordan – nas rozumie?
Staram się słuchać Ewangelii „krok po kroku” (por. Mk 6, 30-34), bo przecież to właśnie Ewangelia była inspiracją do kierunku, tempa i celu życia Błogosławionego Franciszka Marii od Krzyża.
Słowo Boże często daje temu wyraz: Jezus doskonale wie, czego człowiek potrzebuje. Aż do najmniejszego szczegółu. Lektura Dziennika Duchowego także zwraca na to moją uwagę: Bogu można – i trzeba! – mówić o wszystkim. Jeśli chce się z kimś coś naprawdę zbudować, nieodzowne jest dzielenie się wszystkim, co się dzieje. Każda normalna, zdrowa relacja dotyczy każdego aspektu życia. W Jordanowym Dzienniku faktycznie jest wszystko: troski i pociechy, sukcesy i porażki, milczenie i krzyk, zdrowie i choroba. Poruszenia, które „pchają” do przodu i te, które śmiało można nazwać oporem. Boga faktycznie interesuje każdy szczegół naszego życia. Błogosławiony Franciszek to wiedział, wpatrując się godzinami w Najświętszy Sakrament – On niczego nie przeoczy, nic Mu nie umknie, niczego czym żyjemy – nie zignoruje.
Bóg jest największym realistą i pomaga nam z realizmem patrzeć na życie – usłyszałam kiedyś na sesji Szkoły Duchowości Ojca Jordana. Co prawda odsłuchiwałam ją z nagrania w domu, ale to jedno zdanie bardzo „żywo” weszło mi w głowę. Gdy prawie dwa lata temu zakładałam Słowo z Jordanem, tamto zdanie pracowało we mnie tak mocno, że powiedziałam sobie: albo tu będzie realizm, albo nic z tego nie będzie. U początków bloga wiedziałam niewiele, ale jedno na pewno: bł. Franciszek Jordan to pasjonat, ale nie wizjoner; choć nie można mu odmówić fantazji – nie jest fantastą; choć być może czasem czuł się przegrany – nigdy niczym i przed nikim nie grał. To realista. Wiedział dobrze: do nieba idzie się zwyczajnie – po ziemi.
Ewangelia odsłania to wyraźnie: Jezus – realista rozumie, że Apostołowie potrzebują opowiedzieć Mu o tym, co udało im się zrobić. Każdy człowiek potrzebuje czasem mówić o sobie, pochwalić się swoimi dokonaniami, podzielić radością ze zwycięstwa i goryczą porażek. Nikt przecież nie żyje ani nie pracuje jedynie dla siebie. Nasze życie ma karmić także tych, z którymi żyjemy. To chyba ważne przypomnienie na 21 lipca. „Nakarmionym” Jordanową pasją nie wolno nikogo narażać na głód!
Ewangelia ukazuje mi dalej: Jezus – realista rozumie także, że uczniowie potrzebują odpoczynku. Bądźmy realistami i my – nikt nie jest cyborgiem, ani automatem do ewangelizowania. Apostolat obejmuje zwykłych ludzi ze słabościami ducha i ciała. W całej zwyczajności, to jest normalny element drogi za Nim: trzeba odpoczywać. To, że być może czasem dajemy się wkręcić w to nienormalne podejście do życia, które nawet z religii i pobożności chce zrobić wyścig szczurów, to już zupełnie inna kwestia. Jesteś ściśle zobowiązany dbać o swoje zdrowie i odpocząć, abyś z pomocą Bożą wykonał… (DD II/115) – upominał Jordan siebie kiedyś, a dziś wszystkich, którym stał się bliski. Odpoczywaj od czasu do czasu! To konieczne (DD III/36). I jeszcze, jedno z moich ulubionych (ciekawe dlaczego ;)): Pozwalamy się pędzić naszej naturalnej aktywności, podczas gdy konieczne byłoby pohamowanie się i umartwienie, aby zrobić miejsce działaniu łaski, a wtedy wszystko wykonywać w spokoju i z umiarem, ale też bez pośpiechu i opieszałości (DD I/54). Ewangelia jest dziś konkretna: Chwila odpoczynku jest święta bo i w niej jest Jezus.
Nakaz odpoczynku wydaje się mieć jeszcze jeden, bardzo głęboki sens, wychwycony także i bardzo pilnowany w działalności apostolskiej przez bł. Franciszka: odpocznij, by nie wydawało ci się, że to, co robisz, jest jedynie twoją zasługą (por. Co dobrego się dzieje, jest sprawą Boga, nie twoją! – DD I/151). Pamiętaj, że nie wszystko zależy od ciebie. Zostaw trochę Bogu. Tak się przyjmuje wewnętrzny pokój (bo nie „osiąga się” go samemu, to zawsze dar i przypomina to nawet czytanie na dziś: Ef 2, 13-18), że choćby nie wiadomo co się działo, jestem na dobrej drodze. Idę w Jego imię. A jeśli tak, to nie ma czym się zrażać.
Słowo na dziś pokazuje jeszcze jedno. Jezus – realista rozumie także i tych, którzy nie odpuszczają i nie dają im odpocząć. Rozumie tych, którzy szukają słów pocieszenia i sensu życia. Dla nich ma dobrą naukę, czas, po prostu – daje im Siebie. Słychać w tym również Błogosławionego Jordana i jego: nie możesz spocząć… (por. DD II/1), zdolne dostrzegać choćby jednego, zawsze i wszędzie. Ale można by się przy okazji zapytać – czym się stanie nie możesz spocząć jeśli inne Jordanowe wezwanie: Odpoczywaj od czasu do czasu zostanie zignorowane? Obciążeniem? Powodem do zniechęcenia? Ostatecznie – czymś „nie dla mnie”?
Słuchając Ewangelii nie mam wątpliwości, że Jezus – realista rozumie także apostołów działających dzisiaj. Ich problem leży nie tyle w tym, żeby nie pozwolić się zamęczyć przychodzącym, ile w tym, by nie zniechęcić się, kiedy przestają przychodzić ci, którzy przychodzili. Tym, co może odebrać ochotę do dalszego działania, jest widok mizernych owoców działania. Bł. Jordan być może wtrąciłby tu to, co mówił na końcu swej życiowej drogi, kiedy chory, osamotniony i w mizernych warunkach powtarzał: Musi się pozwolić prowadzić przez Opatrzność i uważać, by nie pokrzyżować Jej planów. Niektórzy tracą cierpliwość i zatrzymują się w połowie drogi. Gdy się wytrwa, znajduje się w końcu rozwiązanie (DD, Ostatnie słowa). Jordanowa pasja niosąca ludziom ukazującą się dobroć i miłość Zbawiciela (por. DD IV/37) czasem brzmi tak prosto i zwyczajnie: Co by się nie działo, Jezus nas rozumie. Rozumie nas lepiej, niż my rozumiemy siebie.
Może przygotowując się na liturgiczne wspomnienie bł. Ojca Franciszka, obchodzone 21 lipca, warto skorzystać z podpowiedzi dzisiejszej Ewangelii i obiecać sobie: bądź w życiu realistą! Stawaj przed Bogiem realnie, ze wszystkim, co stanowi twoją codzienność. Choć czasem nie jest łatwo się odezwać i powiedzieć o tym, co trudne, albo o tym, co piękne – smutki zbliżają, jednoczą, pozwalają rozumieć, a zażyłość buduje się także przez radość. Radość dzielenia CAŁEGO życia z jedynym i prawdziwym Bogiem! Tak jak to uczynił bł. Franciszek Jordan…
Kto się podjął lektury Dziennika Duchowego ten wie: najłatwiej i najpiękniej mówi się z głębi zażyłości. A dzięki tej zażyłości liturgiczne wspomnienie bł. Franciszka Marii od Krzyża Jordana – wszystko jedno gdzie i jak zewnętrznie przeżywane – będzie prawdziwym świętem, które pomoże nam wszystkim uwierzyć, że – poruszeni jego błogosławionym przykładem – niejedno jeszcze zdołamy zdziałać dla świętej sprawy Bożej.
Błogosławiony Ojcze Franciszku, módl się za nami!
*
jak mam dziękować
za Twoje życie
udane bo nie udawane
bogate bo nie bało się biedy
pełne pasji utkanej z miłości
której się mówi: tak
choćby świat jej zaprzeczał
jak mam dziękować
za Twoje serce
całe dla Boga
święcie niepodzielne
a dzielone ze wszystkimi
którzy Go jeszcze
nie pokochali
jak mam dziękować
za Twoje oczy
wpatrzone w Zbawiciela
obecnego w Chlebie
i w spojrzeniu głodnego
któremu czyniłeś
jak drugiemu Chrystusowi
jak mam dziękować
za Twoje ręce
spracowane by wszystko
stało się służbą
Jedynemu Prawdziwemu
i choćby jednemu
za prawdą tęskniącemu
jak mam dziękować
za Twoje kolana
z odciśniętą posadzką kaplicy
co były jak słowa
żywej Ewangelii
i apostolskiego wezwania
czyż nie wiecie żeście świątynią Boga
jak mam dziękować
za Twoje milczenie
słowa odliczone
na przestrzeń dla Słowa
którego nie wolno
wypuszczać z rąk
ani z serca
jak mam Ci dziękować
błogosławiony Franciszku
biedny robaczku
pokornie zasłuchany
siedzący u Jego stóp
i myślący o mnie
w cieniu krzyża
14.07.2021.
*
O tym, że Bóg jest największym realistą usłyszałam tutaj, w konferencji zatytułowanej: „Pozwolić prowadzić się Słowu pośród lęku i wątpliwości” (cała sesja to sześć konferencji). Choć – z całym realizmem przyznaję – wtedy w ogóle jeszcze nie zwracałam uwagi na Ojca Jordana 😉

Sesja „Między lękiem a ufnością” została także wydana drukiem:

