Idź odważnie naprzód i działaj dzielnie zgodnie z paktem i w ufności Bogu Wszechmogącemu (…).
DD II/104

To jest ta „dobra robota” Dobrej Nowiny – dawać pociechę, że Jezus potrafi zobaczyć człowieka w kimś, kogo wszyscy spisali już na straty, że On uważa za cennych także tych, w których ludzie nie widzą już niczego dobrego. To jest również przesłanie samego bł. Ojca Franciszka, służącego wszystkim i wszędzie: Zawsze będziemy tacy dla Boga, skoro odkupiła nas Jego drogocenna Krew (por. DD III/20).

Próbuję jakoś wczuć się w dzisiejszą Ewangelię (por. Mt 8, 28-34), w której słychać rozpaczliwe krzyki opętanych. Jak wielkie musiało być cierpienie tych ludzi, skoro dręczyły ich tak straszne demony… Czyż można się dziwić, że Jezus chciał im pomóc?

Tło akcji (grobowce) i opis tak strasznych zachowań opętanych, że „nikt nie mógł przejść tą drogą”, przyprawiają mnie o dreszcze. Ale św. Mateusz pokazuje mi wyraźnie: Jezus się tego nie boi. Nie przeraża Go ich stan. Widzi w nich ludzi, którym trzeba pomóc, których trzeba wyzwolić z mocy demonów. On taki jest – nawet do takich się zbliża, z którymi nikt nie chce mieć już nic wspólnego. Tam gdzie nikt „nie może przejść”, On – może. I przechodzi…

Czy to nie jest ten najsolidniejszy fundament Jordanowego nie możesz spocząć choćby jeden tylko tkwił z dala od Jezusa, Tego, który Jedyny na świecie w pełni zaświadczył, że „w miłości nie ma lęku bo doskonała miłość usuwa lęk”? (por. 1 J 4,18).

Czy to nie jest ten najważniejszy wzór dla bł. Franciszka od Krzyża Jordana, który ratowanie wystraszonych z niejednej Gadary stawia ponad własnym strachem? Przecież on to umie właśnie z Ewangelii, z której uczył się kochanego Zbawiciela (por. DD I/135), mającego władzę nad trądem, paraliżem, gorączką, burzami, a nawet sługami szatana…

Czy nie stąd właśnie wziął się przepiękny pakt, który Jordan zapisał sobie przynaglany łaską Bożą i w którym obiecał swemu Stwórcy siebie samego i wszystkie dary, które od Niego otrzyma, a jednocześnie poddał wszystkich ludzi panowaniu Boga, aby Go kochali, Jemu służyli i tak znaleźli swoje zbawienie? Tym paktem (zapisanym w notatkach dwukrotnie) dał nowy – poruszający bardzo – wyraz swojemu powołaniu i powołaniu tych, którzy pójdą w jego ślady: działać dla zbawienia wszystkich ludzi (całość paktu: DD I/202-204; DD II/51-53).

Dotychczas słowo „pakt” kojarzyło mi się z suchą umową między stronami (równymi); z jakimś kontraktem, który zwykle nie jest wolny od takiego czy innego targowania się.
Ale tu – i na szczęście – strony nie są „równe”: jedna wszechmocna (Bóg), a druga najmniejsza (stworzenie). Bł. Franciszkowi zależało, by wyraźnie zaznaczyć tę dysproporcję. Może właśnie po to, żeby nie było żadnego targowania się człowieka z Bogiem? Bóg się nie targuje. On tylko daje i to też jest punkt tego paktu (por. DD I/202, p.2). Tak właśnie wygląda szczere spotkanie w pragnieniach, dążeniach i celach.

Słuchając Ewangelii z trudem „wchodzę” w wyobrażanie sobie, jak duża trzoda świń pędzi wprost do jeziora, by w nim utonąć i właściwie mnie to przeraża. Ale czy nie takie bywa ludzkie zagubienie, przed którym tak bardzo chciał uchronić świat błogosławiony Franciszek od Krzyża? Czy nie takie bywają konsekwencje odejścia człowieka od Boga, rozmijanie się dążeń stworzenia z pragnieniami Stwórcy? Taki jest efekt zamknięcia serca na Bożą prawdę i odrzucenia Jego pomysłu na nasze życie, który brzmi jak dzisiejsza Aklamacja: „Ze swej woli zrodził nas Ojciec przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń” (Jk 1, 18) i który bł. Jordan chronił swoim przepięknym paktem. Zgodnie z nim: jeśli tylko pozwolimy Bogu być Bogiem i być Nim dla nas – naprawdę możemy być stuprocentowo bezpieczni, wdzięczni i szczęśliwi. To też z dziś: „szukających Pana niczego nie zabraknie” (por. Ps 34,11 ). A z samego paktu: Stworzenie poddaje Jego panowaniu cały krąg ziemi, mianowicie wszystkich obecnych i przyszłych ludzi Jego panowaniu, aby oni Go poznali, kochali Go i Jemu służyli (….); Stwórca ozdobi swoje stworzenie wielką świętością, a szczególnie pokorą, aby ono mogło tak dobrze jak to możliwe stać się odpowiednim narzędziem Boskiej Opatrzności i dochowało wiernie swoich przyrzeczeń. On przyjmie je po tym życiu do wiecznych radości.

Pragnąć tego, czego pragnie Bóg, dążyć do tego tak, jak chce Bóg i w celu jaki zamierzył Bóg – oto cały błogosławiony Jordan. Zawsze przekonany, że nie ma dla niego nic lepszego, choćby w życiu duchowym towarzyszyła mu często silna wewnętrzna walka, a nawet kryzys. Swoją drogą ów pakt między Stwórcą, a stworzeniem po raz pierwszy zapisał właśnie po takim kryzysie.

A jak bywa z nami w kryzysie? Czy czasem nie krzyczymy tak, jak opętani dziś: Czego chcesz od nas Jezusie? Jest nam dobrze w świecie naszych przyzwyczajeń, naszych dążeń, naszych celów i naszych grzechów, to my tu rządzimy, przesuwając granice sobie i stawiając je Tobie, więc Ty najlepiej je… opuść. Bo jak zostaniesz, to w końcu będziemy musieli potraktować Cię poważnie, „prześwietleni” miłością usuwającą lęk zostaniemy sprowokowani, by przyjrzeć się swojemu dotychczasowemu życiu, gdzie czasem łatwiej się bać miłości, niż odważyć się kochać. Twoja święta obecność ciągle będzie szturchać: dojrzewaj, przyjmuj i oddawaj, jak w pakcie: stworzenie oddaje teraz i w przyszłości będzie oddawać swemu Stwórcy wszystko, co Stwórca mu dał, daje i jeszcze będzie dawał…

„Szkoła” błogosławionego Franciszka Jordana może nas wychowywać do dwóch rzeczy.   

Po pierwsze: przyznać z rozbrajającą szczerością, że raczej rzadko umiem przyjmować i oddawać na Bożych warunkach. Na swoich – proszę bardzo. A ile w tym realnego przyjmowania, realnego oddawania i ludzkiej niezdolności, do paktowego raz na zawsze to już inna sprawa.

Po drugie – dostrzec, że nawet i w tym czego się nie umie, Jezus nie zostawia człowieka samego. Nawet wtedy, gdy wydaje się, że jedynym, co może mnie czekać jest dramatyczna śmierć w otchłaniach własnych grzechów i totalne zamknięcie, On przychodzi i rozrywa pęta, wydobywa z grobu.

Tylko On jeden – Jedyny – może sprawić, by Jego świętość i moc zamieniła nieczyste w czyste. By  pomogła nam usłyszeć tę najważniejszą prawdę o nas: zostali uratowani, zostali ozdobieni, zostali „domierzeni” jak odpowiednie, tak dobre jak można narzędzie i są wspierani, by w ich najmniejszym, chwilami nierozumnym życiu dokonywały się wielkie zamiary Boże (por. DD I/204).

Oby dawać się tak prowadzić teraz i w przyszłości.
Oby – razem z bł. Jordanem – w każdych warunkach umieć prosić: O Boże, pomóż mi, zgodnie z paktem! (1.7.1905; DD II/91).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s