Pamiętajmy o wielkiej odpowiedzialności, od pierwszego do ostatniego momentu, bez żadnego wyjątku.
Kapituła 11. 05. 1894r.

Lubię to adwentowe wezwanie: Czuwajcie. I cieszę się na myśl, że znowu mogę próbować słuchać tych słów, dzień po dniu i noc po nocy, pośród wszystkich „wyznaczonych zajęć” – razem ze Sługą Bożym Franciszkiem Marią od Krzyża Jordanem. On naprawdę rozumiał to wezwanie. I je do końca wypełnił.

Nie pierwszy to mój (nasz) Adwent z Jordanem. Zeszłoroczny, choć minął, wciąż się „dzieje”. Jeszcze ma coś we mnie do zrobienia. Styka się z tym, zaczętym dziś, bo Sługa Boży Franciszek uczulił mnie kiedyś, że Adwent jest całym życiem, a nie tylko okresem w życiu.

„Czuwajcie” (por. Mk 13,33-37) – to nie jest takie proste. Bo kto czuwa naprawdę, ten wie, że musi być odpowiedzialny. Tylko Ewangelista Marek zapisał tę dzisiejszą przypowieść o panu udającym się w podróż (choć jej tony wybrzmiewają w Mt 24,45-51 i Łk 12, 35-40), ale właśnie dzięki niej odsłania mi się ważny aspekt czuwania – świadomość dobra, które zostało mi powierzone i odpowiedzialność za to. Nie mogę tej odpowiedzialności lekceważyć, ani się z niej zwalniać. Nie mogę jej zgubić w znanym mi przecież chaosie codziennego rozdrabniania się na tysiące bezcelowych działań, które niewiele mają wspólnego z ewangelicznym „staraniem o wszystko” i wcale nie świadczą, że Bóg jest dla mnie wszystkim.

Słysząc tę ewangeliczną odpowiedzialność przypominam sobie jaki był Sługa Boży Jordan. On nigdy nie zwalniał się z odpowiedzialności.

Ani za rodzinę, którą wspierał finansowo podejmując rozliczne prace dorywcze – bo bieda i zaciągnięte przez przodków długi dały się we znaki wszystkim. Ani za swoje wykształcenie, które należało uzupełnić, by móc realizować powołanie do kapłaństwa. Nie zwalniał się z odpowiedzialności za apostolskie dzieło ratowania dusz, które budował latami i w często niesprzyjających warunkach. Nie zwalniał się, bo wiedział dlaczego to wszystko robi. A raczej – dla Kogo.

Ile „czuwaj” we wszystkich jego staraniach! Ile świadomości, że liczy się każde „zajęcie” czynione z woli Bożej – i to ważne, i to pozornie skromne (por. Kapituła z 22.02.1901). Ile „czuwaj” w braterskim napomnieniu wzywającym do troski o wszystko, jak o dzisiejszy ewangeliczny dom: Pamiętajcie, jaka odpowiedzialność na was ciąży, nie jesteście bowiem właścicielami, lecz zarządcami! Pomagajcie zatem, każdy na swoim miejscu! (por. Kapituła z 9.10. 1896). Ile gotowości trwania w zaufaniu Bogu i trzymania się Go, choćby po ludzku nie było już się czego uchwycić, a wszystko wkoło zdawało się być wypisz wymaluj z obecnego dziś w liturgii proroka Izajasza: „Nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie”. Niezłomne Jordanowe „czuwaj”, realizowane na wielogodzinnej modlitwie, wsparte umiłowaniem Bożego Słowa i drugiego, często zagubionego człowieka. W słowie przecież to usłyszał: Jeśli kto bojaźni Pańskiej pilnie trzymać się nie będzie, wnet jego dom się obali (Syr 27,4; DDI/98).

A jeśli czuwanie to odpowiedzialność za powierzone dobro, to także za pasję Jordanową. Powierzoną wielu, opatrznościowo udzieloną i mnie, by wychowywała mnie do tego, co to znaczy być „w Nim wzbogaconym we wszystko”. Pasję, która mówi wprost: w całym Adwencie naszego życia nie chodzi tylko o nas. Naprawdę chodzi o coś więcej niż nasze prywatne, jednostkowe zbawienie. Bo co zrozumiem z własnego zbawienia, jeśli nie daję się uwrażliwić na ratowanie dusz czyli zbawienie innych?

Sługo Boży Franciszku, pozwól mi z Tobą czuwającym przeżywać ten Adwent. Wypraszaj mi u Zbawiciela prawdziwą zdolność czuwania. Czyli odpowiedzialność za wszystko, co On zechciał mi powierzyć – aż do ostatniego momentu, nie tylko tego świętego czasu, ale i całego mojego życia.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s