Synu, otrzymałeś Ducha Świętego dla umocnienia; nie bądź zatem małoduszny! Bądź silny i nie lękaj się! Bądź dzielny w walce i walcz mężnie! Nawet gdy cały świat zbroiłby się przeciw Tobie, nie popadaj w nagłe przerażenie! Ja, który zwyciężyłem świat, jestem przy tobie jak potężny wojownik; dlatego upadną bezsilni twoi wrogowie.
DD IV/23-24

Niejedna jest wzmianka o Duchu Świętym w Dzienniku Duchowym Ojca Jordana. Ale właśnie ta mnie zatrzymała i zaczęła współbrzmieć ze słowem Bożym z dnia. I właśnie ten zapis wezwał mnie dziś do wdzięczności.

Lubię, kiedy Ewangelia Jana zaprasza ponownie do Wieczernika w dniu zmartwychwstania (por. J 20, 19-23). Lubię być świadkiem spotkania, podczas którego Jezus „tchnie” na Apostołów, mówiąc do nich: „Weźmijcie Ducha Świętego”. A ponieważ dar Ducha jest zawsze posłaniem, Jezus dodaje: „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. W ten sposób Apostołowie stają się pierwszymi pasterzami rodzącego się Kościoła, który właśnie w ich posłudze otrzymuje dar przywracania jedności z samym Bogiem.

Nie jestem pewna i bardzo proszę, by lepiej zorientowani w temacie mnie poprawili, jeśli będzie trzeba. Cytując słowa, które wybrałam do dzisiejszego wpisu, Ojciec Franciszek zaznaczył, skąd pochodzą. To (chyba) dzieło „Memoriale Vitae Sacerdotalis”, autorstwa ks. Klaudiusza Arviseneta (1755-1831), inspirowane duchem „Naśladowania Jezusa Chrystusa” Tomasza a Kempis. W Polsce książka znana jest pod tytułem: „Przewodnik kapłański” i zdaniem jej tłumacza zawiera wszystko, co jest konieczne do kształtowania kapłańskiej i duszpasterskiej tożsamości. Ks. Arvisenet nakreślił w swym dziele wizję kapłaństwa, propagującą gorliwą służbę duszpasterską, która jest głęboko przejrzysta i prosta. Sięgał do samych korzeni prawdy o kapłaństwie i jego zadaniach w Kościele, łącząc je ściśle z osobą Jezusa Chrystusa.

Ciekawe, że Ksiądz Klaudiusz Arvisenet, pochodzący z Langres i w tym miejscu posługujący, po wybuchu Wielkiej Rewolucji Francuskiej przebywał na wygnaniu w Szwajcarii – właśnie tam oddał się działalności pisarskiej, poświęconej pobożności i zasadom życia chrześcijańskiego, pisząc między innymi „Przewodnik…” Jeśli nie mylą mnie daty, Franciszek Jordan czytał to dzieło będąc właściwie w identycznej sytuacji – kiedy po wybuchu I Wojny Światowej także musiał przenieść się do Szwajcarii i można powiedzieć, że był to jakiś rodzaj „wygnania”; konieczność bycia z dala od Domu Macierzystego w Rzymie.

Porusza mnie to: Franciszek Maria od Krzyża – od zawsze i całkowicie oddany swojej posłudze – do końca nad nią pracował! Do końca (bo cytowany zapis pochodzi z 1916 roku, czyli dwa lata przed śmiercią) modlił się o gorliwe wypełnianie Jezusowego wezwania do kapłaństwa, choć Dziennik wiele mówi o jego stałej ( i wielkiej!) gorliwości, także w kwestii – wybrzmiewającej w dzisiejszym słowie Bożym – posługi w konfesjonale: Gdy słuchasz spowiedzi, bądź szczególnie współczujący i pocieszający dla ciężko doświadczonych! (DD I/114). Warto podkreślić, że modląc się o tę zdolność współodczuwania z cierpiącym penitentem Jordan dodawał: Polecaj się przy tym szczególnie umiłowanej Matce Bożej, twojej potężnej Obrończyni i Wspomożycielce! (DD tamże, w ogóle cały ten cytat jest przepiękny ;))

Być może dlatego w dzisiejszą Niedzielę Zesłania Ducha Świętego zaczynam myśleć nie tylko o tym, że ja sama otrzymałam Ducha, ale i o tym, że otrzymali go ci, którzy mi posługują. Może to jest ten dzień, by obudzić w sobie ducha wdzięczności? Może to jest dobry dzień na to, by naprawdę podziękować Bogu za kapłanów – spowiedników? W końcu miałam niejednego. I z niejednej małoduszności mocą Ducha mnie wyciągnęli…Zdarzyło się przecież, że „w moim języku głosili wielkie dzieła Boże”, z cierpliwością pochyleni nade mną przypomnieli, że miłosierdzie to „podnoszenie w górę, wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w w człowieku” (DiM); to „odnowienie oblicza ziemi”, jak w dzisiejszym psalmie. A poza tym – kto bardziej niż Ojciec Jordan w ostatnich latach (faktycznie- już latach!) uczył mnie posłuszeństwa kierownikowi i spowiednikowi? Co z tego, że kiedy to pisał, nie wiedział, że będzie mówił do wielu: Za gwiazdę i przewodnika życia muszę sobie wziąć:(…) inspirację albo oświecenie Ducha Bożego oraz kierownictwo moich przełożonych lub spowiedników (por. DD I/44).

Skoro Zesłanie Ducha Świętego z Ewangelią o posłaniu do jednania ludzi z Bogiem to także ostatni Maj z Jordanem, przypominam sobie, że Maryja, Matka Kościoła, Matka kapłanów – również była z Apostołami. Już wtedy, gdy w obecności ponad 120 chrześcijan dokonał się wybór Macieja w miejsce Judasza (Dz 1, 12-26), no i potem „na tym samym miejscu”, w dniu Pięćdziesiątnicy, gdy Apostołowie zostali posłani, by głosić prawdę o Jezusie we wszystkich językach świata. Wiadomo jaka to prawda: dobroć i miłość Zbawiciela naszego Boga (por. DD IV/37). Matka Boża znała i rozumiała ją najlepiej. Zachowana od grzechu, nie znała małoduszności. Dzielnie i z wielką ufnością znosiła trudy życia, także świadomość, że wielu mogło w majestacie prawa „uzbroić się” w kamienie na widok Jej ciąży. Trwała z rozdartym sercem Matki pod krzyżem, by „podnoszące w górę” miłosierdzie Boże rzeczywiście dotknęło wszystkich. Bo jedyny Syn, oddając Jej w opiekę każdego, dla każdego wyzionął (gr. paredoken: przekazał…) ducha…

Cytat wybrany do dzisiejszego wpisu przypomina mi też o zesłaniu Ducha, które okazało się umocnieniem w czasie pierwszych prześladowań. Po odważnym wystąpieniu Piotra i Jana przed Sanhedrynem, uwolnieni z aresztu Apostołowie wrócili do swoich. Dzielili się własnymi przeżyciami i razem z całą wspólnotą wierzących modlili się o siły w tych trudnych chwilach. Św. Łukasz zaświadcza, że w czasie modlitwy ziemia zadrżała, a wszyscy zostali napełnieni Duchem mocy i odwagi w głoszeniu słowa Bożego (por. Dz 4, 23-31). Ile razy modlił się tak Franciszek Maria od Krzyża, któremu nieobce były trudne chwile i prześladowania, choćby te słowne o byciu oszustem, megalomanem i wariatem? Ile odwagi potrzebował (i otrzymał) by – zakładając Towarzystwo pośród niezrozumienia i krytyki – mimo wszystko „nie spocząć”? Tak, jak bliski mu św. Łukasz zaświadczył w Dziejach, tak on potwierdził na kartach swojego Dziennika Duchowego, że łaska Ducha Świętego nie zna żadnej zwłoki (DD I/169).

Gdyby spojrzeć na historię Kościoła, także tego, którego częścią jestem ja sama, nie sposób policzyć wszystkich zesłań Ducha. Jednego mogę być pewna, również dzięki Ojcu Jordanowi: On jest pośród nas i tak, jak różni jesteśmy my sami i zadania, przed którymi stajemy, tak różne są dary Jego łaski. Ale On zawsze obdarza nią kogo trzeba, jak trzeba i w porę, by nasza dusza mogła „rosnąć”, zamiast „maleć”. A my sami byśmy byli gotowi nie spocząć – na chwałę Bożą i dla zbawienia innych.

Pytanie wraca: kiedy ostatni raz podziękowałeś za spowiednika?

Jedna uwaga do wpisu “Rosnąca dusza, czyli kiedy ostatni raz dziękowałeś za spowiednika?

  1. Dzisiaj na pewno to uczynię.
    „Veni Sancte Spiritus! Duchu Święty, Boże, przyjdź więc i do mnie i ożyw mnie (…) Przyjdź, nie mogę iść do Jezusa bez Ciebie i nie mogę darów Twoich otrzymać, nie mając życia, jakie daje mi Jezus. On jest jak oliwa, a Ty jesteś płomieniem. Ogień nie może palić się bez oliwy. (…) Przybądź do nas, Duchu Święty i odnów oblicze ziemi”
    ks. Dolindo Ruotolo

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s