Panie, moja tęsknota nie jest ukryta przed Tobą!
DD II/64

I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem – mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii (por. J 7, 1-2.10.25-30). Te Jego słowa od dawna nie dają mi spokoju. W miejscu i czasie, w którym są wypowiadane – brzmią szczególnie mocno. Ale i mnie – tu i teraz – bez ogródek pytają o moją relację z Bogiem.

Jezus jest ciągle wśród swoich, tych, którzy Go znają, a coraz więcej osób chce Go zabić. Choć jeszcze nie podnoszą na Niego ręki, to już tylko kwestia czasu. Czemu tak…?

Bo mieli swoją koncepcję, że Mesjasz musi być z daleka. Że będzie przynajmniej trochę obcy i tajemniczy. A stanął przed nimi Ten, który tak kochał, że wolał być bliski. Który był bliski! Jezus nie pasował do ich wyobrażeń. Zbyt swojski. Zbyt oczywisty. Nie pomyśleli, że to, co o Nim wiedzieli – nie było wszystkim na Jego temat. Właśnie w tym, czego nie znali i nawet nie próbowali poznać, kryła się tajemnica.

Dzisiejsza Ewangelia przychodzi mi na pomoc. To już czternaście dni, odkąd nie było mnie na Mszy Świętej. A przynajmniej nie było mnie tak, jak się przyzwyczaiłam.

No właśnie – przyzwyczaiłam się.

Tak, pokochałam Jego obecność w Eucharystii. Tak bardzo, że chodziłam codziennie od dwudziestu lat. Ile było spięć w domu, gdy się upierałam, że pójdę, nawet chora i w śnieżycę. A teraz nie ma śnieżycy i nie jestem chora. I nie wychodzę na Mszę. I odkrywam, jak bardzo ją pokochałam. I jak bardzo się….przyzwyczaiłam.

Bo On przychodzi w Eucharystii, ale przecież nie tylko. Oto wielka tajemnica wiary – słyszałam codziennie w kościele. No właśnie. Czy naprawdę słyszałam? Przecież tajemnica Boga nie zamyka się tylko w doświadczeniu bliskości ołtarza i konsekrowanego Chleba. Owszem, to przepiękna, wyjątkowa bliskość. Ale nie jedyna…

Czy nie jest teraz tajemnicą bliskości Boga moja 90-letnia babcia, stawiająca na baczność o szóstej rano cały dom, chociaż ona już sama na nogach nie ustoi? Jezus uprzedzał, że tak przyjdzie: Wszystko, coście uczynili najmniejszym, Mnie uczyniliście. A Jordan też zawczasu nawoływał: Myśl ciągle o tym, że co uczyniłeś swojemu bliźniemu, uczyniłeś Jezusowi! (DD I/21).

Czy nie jest tajemnicą bliskości Boga przychodząca mi podczas zdalnego nauczania wiadomość od ucznia: „Proszę pani, przesyłam pracę, co mieliśmy zrobić. I tak chciałem zapytać…mógłbym z panią pogadać?” Skoro Bóg stał się człowiekiem, to w człowieku możemy Go spotkać. Przecież milion razy to powtarzałam, gdy zamiast siedzieć przed komputerem w domu, stałam przed młodzieżą w klasie. Ojciec Franciszek też powtarzał: Głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę (…) podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz! (2 Tm 4,2; DD II/89).

Czy nie są tajemnicą bliskości Boga duszpasterze, którzy się teraz dwoją i troją, by docierać z Ewangelią w trybie online, wszędzie i do wszystkich? I którzy cierpią, nie mogąc wpuścić tłumów do Domu Bożego i szukając innych możliwości dzielenia się Jego życiem z wszystkimi, których On im powierzył? To jest ich nie możesz spocząć (por. DD II/1) na dziś. Być może trudniejsze, niż kiedykolwiek.

To jest teraz bliskość Boga – w cierpieniu człowieka.
Nie tylko tego zakażonego. Nie tylko umierającego.

Czy nie jest tajemnicą bliskości Boga świat pogrążony w chorobie, a jednak dźwigający się przez dobro czynione jedni drugim? Od ofiary z życia po proste gesty ludzkiej życzliwości i solidarności? Ojciec Jordan uczył: Przyzwyczajaj się do tego, by rozpoznawać również w najmniejszych rzeczach dobroć Boga – z pomocą łaski Bożej! (DD I/80).

Ty mnie znasz i wiesz, skąd jestem – mówi mi dziś Jezus. No właśnie – a dzięki komu wiem i znam?

Czy nie dzięki tej mojej, ćwiczącej wszystkich w cierpliwości babci, która – jakby nie było – teraz modli się najwięcej z całej rodziny i już ze sto razy mi powiedziała, że kiedy umrze, jej książeczka do nabożeństwa będzie moja?
Czy nie dzięki moim rodzicom po sześćdziesiątce, którzy nauczyli mnie wiary i ze względu na nich wreszcie – zamiast się upierać – siedzę w domu, bo wokoło choroba, a we mnie naprawdę kiepska odporność?
Czy nie dzięki duszpasterzom, którzy nieśli mi Ewangelię wszelkimi sposobami i środkami, także modlitwą i osobistym cierpieniem i przez to nauczyli, że w różnych okolicznościach ukazuje się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga? (DD IV/37).
Czy nie dzięki doświadczaniu, że dobro jest proste, nawet w bardzo trudnej codzienności?

„I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem” – mówi Jezus. A Ojciec Jordan zapewnia, że On – Zbawiciel bliski, „swój” – dobrze zna naszą tęsknotę za Nim.

Oto wielka tajemnica wiary:
Nie szukać na siłę Mesjasza kilometry od domu, skoro pozwolił się poznać w domu.
Nie patrzeć daleko, skoro On przyszedł aż tak blisko.

*
Dziś piątek. I bardzo wiele różnych rozważań Drogi Krzyżowej w sieci. Ale jeśli ktoś chciałby przeżyć ją w towarzystwie Ojca Jordana można to zrobić TUTAJ

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s