Jan Maria Franciszek od Krzyża to znaczy:
krzyż jest twoim życiem,
krzyż jest twoim zbawieniem (…)
DD I/179
Żeby naprawdę dzień po dniu brać krzyż, trzeba ten krzyż wybrać. Tak, jak wybiera się imię dla dziecka. Tak, jak niektórzy wybierają imię zakonne. Jordanowe od Krzyża to część imienia. Tożsamość. Można powiedzieć: cały on. Bo nie byłoby Ojca Franciszka, Założyciela salwatorianów, pasjonata Bożej miłości, bez doświadczenia krzyża.
Dzisiejsza Ewangelia (por. Łk 9, 22-25) to konkretna zachęta Jezusa, aby każdy dzień – nie tylko w Wielkim Poście – przeżywać na Jego wzór. Wzór jest jasny. I – wbrew pozorom – nie chodzi o dwie skrzyżowane belki, ale o Ręce, które te belki niosły i o powód, dla którego to wszystko się zdarzyło. Dlatego my – chrześcijaninie – gr. christianoi czyli Chrystusowi – mamy być do rozpoznania po Chrystusie, który przyjął krzyż dla naszego zbawienia. I bez którego nic nie możemy uczynić (por. J 15,5; DD III/5).
W Dzienniku Duchowym Ojciec Franciszek wyjaśnia sobie samemu przyjęte imię od Krzyża. Obrał je w 1883 roku, kiedy złożył śluby zakonne i przywdział habit. To imię – pieczęć, potwierdzająca jego pasję ratowania dusz, której, zgodnie z ewangelicznym traceniem – poświęcił cały czas życia, wszystkie czyny i zaniechania, aż do ostatniego tchnienia (por DD III/17). To imię – wezwanie, które Założyciel salwatorianów kierował do siebie i braci: Sam ukrzyżowany, głosił Ukrzyżowanego (DD III/22).
Ojciec Jordan, pisząc o swoim nowym imieniu, zrobił w Dzienniku pewną poprawkę, jak dla mnie – bardzo poruszającą. Najpierw zapisał po łacinie: Krzyż jest twoim zbawieniem (Crux est salus tua), a później: Krzyż jest twoim życiem (Crux vita tua). Ale… skreślił pierwsze zdanie i jeszcze raz zapisał je niżej. W ten sposób najpierw: Crux vita, dopiero potem: Crux salus.

Nie wiem dlaczego to zrobił.
Może się zwyczajnie pomylił.
Może od początku myślał tak, jak ostatecznie zostało zapisane.
A może nie.
Może pisząc „zmienił myślenie”, bo uświadomił sobie, że aby krzyż naprawdę stał się zbawieniem, najpierw musi się stać całym życiem. Prawdziwą tożsamością. Po prostu – imieniem…
Jezus przyszedł, by przejść przez cierpienie. Nie da się inaczej iść, jeśli chce się iść z Jezusem. Nie ma Zbawiciela bez krzyża. I nie ma zbawionego…
Obyśmy umieli dzień po dniu tak naśladować Pana, by i o naszym życiu można było kiedyś powiedzieć: Spójrzcie, oto krzyż Chrystusa! (DD I/180).
Ps. Nie wiedziałabym nic o tym skreśleniu w Dzienniku Duchowym, gdyby swego czasu s. Basia SDS nie podarowała mi książki: Das Geistliche Tagebuch von Johann Baptist Jordan. Faksimile und Transkription, która zawiera skany oryginalnych stron Jordanowych zeszytów, wraz z ich „rozszyfrowaniem”. Dziękuję!
#NaszWielkiPostzJordanem