W świętej postawie – w Bożym przepowiadaniu – w doskonałym przykładzie.
DD II/47
To już drugi mój (nasz) Wielki Post z Ojcem Franciszkiem Marią od Krzyża Jordanem. Widoczny dla tych, co chcą go czytać. Wędrujący drogą facebookowych udostępnień gdzie chce. A przecież nawet Ewangelia na dziś mówi, że najważniejsze w poście jest to, by o nim…nie opowiadać.
Równo tydzień temu na katechezę z moimi licealistami przyjechał wizytator diecezjalny. Nie pierwszy i nie ostatni raz, ale kto choć trochę zna życie szkolne, niech sobie wyobrazi: siódma godzina lekcyjna, mała sala od religii, taka, co to od ósmej rano wiele już przeszła; trzydzieści trzy osoby w klasie i w ostatniej ławce ksiądz z kartą obserwacji lekcji, którą prawie cały czas wypełnia. Staram się jak mogę, atmosfera jest całkiem w porządku, ale przez głowę ciągle mi przelatuje: Co on tam pisze? Plusy, czy minusy? Zaznacza dobre rzeczy, czy wylicza błędy? Strach się bać…
Lekcja jest o Wielkim Poście, tradycyjnie rozmawiamy o modlitwie, poście i jałmużnie, czytamy nawet dzisiejszą Ewangelię (por. Mt 6, 1-6. 16-18). Akcentuję, że „w ukryciu”, że „niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa”, a tu rękę podnosi Martyna i mówi: „Jasne, nic na pokaz, ale czasem ważny jest przykład”.
Myślę dziś, że to było najważniejsze zdanie z całej tej katechezy. I Boże przypomnienie, nie tylko dla katechetów: słuchaj tych, którym niesiesz Dobrą Nowinę, bo nie tylko ty ich, ale i oni ciebie – ewangelizują…
Właściwie już od tamtych słów siedemnastoletniej dziewczyny, która – jak się kiedyś okazało – czytywała Wielki Post z Jordanem rok temu, zaczął się dla mnie tegoroczny post.
Może w Wielkim Poście z Jordanem chodzi właśnie o przykład?
Chodzi o przykład, który dał Jezus – bo przecież to On pierwszy nie tylko mówił, ale i potwierdził sobą: jak się modlić, jak pościć, jak traktować bliźniego. Czyli – jak kochać. Jak żyć. Jutro Ewangelia przypomni: „Kto chce iść za Mną (…) niech Mnie naśladuje” (por. Łk 9,23). Oto „paradoks” łaski – Bóg sam pokazuje ludziom, jak być człowiekiem…
Chodzi o przykład, który dał Ojciec Jordan, pociągnięty przykładem samego Zbawiciela. Przecież on – Założyciel salwatorianów – najmocniej „mówił” w ogóle nie używając słów. Najwięcej przyniósł, nie „obnosząc się”. Ile kazań „wygłosił” współbraciom klęcząc w kaplicy przed tabernakulum i nie zdając sobie sprawy z ich obecności? Ile nauczył o poście, gdy, nie skupiając ludzi na sobie, poświęcał dla nich wszystkie swoje siły? Ile opowiedział o jałmużnie, podając rękę biedakom na rzymskich ulicach? Zupełnie nie dziwi zapis w Dzienniku: Mało mówić, wiele czynić, to cechuje ludzi prawych (DD I/144).
Chodzi o przykład, który my – czerpiąc z tej Boskiej i ludzkiej miłości – sami możemy nieść innym…
Chociaż Dziennik Duchowy składa się z zapisanych słów (warto zwrócić uwagę, że już na pierwszych stronach są wezwania do nawrócenia – Nawróćcie się ludy, do Ojca Przedwiecznego, do świętego i sprawiedliwego Boga! -DD I/1), odkrywa przed czytelnikiem nie tyle to, co Ojciec Założyciel mówił, ile – jaki był. Bo jest w tych jego czterech zeszytach znacznie więcej, niż spisane myśli. Sprawy między mną, a ukochanym Bogiem, jak sam Franciszek od Krzyża określał swoje notatki, których nikomu nie pokazywał – niekoniecznie dawały się ująć w słowach. On zresztą wiedział, że nie zawsze słowa są najskuteczniejsze. To, co zapisuje się w sercu i może to serce zmienić, ostatecznie nie potrzebuje papieru i liter.
A tak swoją drogą – mnie Ojciec Jordan też nie dał się poznać przez słowa. „Przyszedł” nie inaczej, jak przez przykład, który dali mi jego duchowi synowie i córki. Niczego nie robiąc „na pokaz”…
Dzisiejsza Ewangelia, rozpoczynająca przygotowanie do Zmartwychwstania uczy, że w wielkopostnej wędrówce ważna jest troska o to, by nie chcieć wszystkim oznajmić jak wiele robimy, jak ciężko pracujemy. Że prawdziwy post dzieje się po cichu. Słyszę to prosto i konkretnie: nie da się pościć i kręcić wokół siebie.
Ale czytając tę Ewangelię w życiu i dziele Ojca Jordana jestem pewna – nawracam się, bo Bóg daje mi kogoś, kto – nie robiąc nic na pokaz – niesie przykład. Dobry przekład. I choćby nie zdawał sobie z tego sprawy – zmienia moje myślenie (nawracajcie się – gr. metanoeite: zmieniajcie myślenie). To prawda, że Ojciec widzi w ukryciu. I w oczach swoich dzieci…
Nie mogę tu nie dodać, że użyty dziś u góry wpisu cytat z Dziennika jest objęty przypisem, który wyjaśnia, że święta postawa, Boże przepowiadanie i doskonały przykład – wszystko to ze względu na ludzi, zdobywanych dla Królestwa Bożego. Nieco wcześniej jest i taka notatka: Wobec bliźniego, bądź gorliwie zabiegający o jego zbawienie, nie zadowalaj się własną doskonałością (DD I/42).
Święta postawa zaczyna się od pochylonej głowy, na którą kapłan sypie popiół. Boże przepowiadanie – od odpowiedzi Amen na: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. A doskonały przykład – od pierwszego kroku uczynionego dla Jezusa. I dla drugiego człowieka, który – być może właśnie tym krokiem poruszony – zdecyduje się pójść tą samą drogą.
Ps. Martyna, jeśli to czytasz – dzięki! 🙂
#NaszWielkiPostzJordanem