Zanim podejmiesz znaczące dzieło, które wydaje ci się najbardziej pożyteczne i dobre, zanim poświęcisz się temu zadaniu z całą mocą, zbadaj je jeszcze, przebywając przynajmniej kilka godzin na modlitwie przed Bogiem! Choćby nie wiem jak liczne były twoje prace dla dobra, spędź codziennie z dobrym Bogiem kilka godzin na skupionej modlitwie i rozmyślaniu albo na kontemplacji, aby zachować należne skupienie i ciszę lub je odzyskać.
DD I/65-66
To była pierwsza notatka bł. Franciszka od Krzyża Jordana, którą poznałam. Pierwsze jego słowa, które nie pozwoliły mi przejść obok niego obojętnie. Przeczytałam je w Internecie, na archiwalnej stronie krakowskich salwatorianów, nie wnikałam wtedy jeszcze, czy warto sięgać do Dziennika Duchowego. Ot, zrobiłam sobie zrzut ekranu, wydrukowałam i zaczęłam nosić w Piśmie Świętym. Tak się wszystko zaczęło, choć wówczas nie miałam pojęcia dokąd mnie to noszenie w słowie Bożym kartki z myślą Błogosławionego zaprowadzi.
„Wierzcie Moim dziełom” – mówi Jezus do Żydów w dzisiejszej Ewangelii (por. J 10,31-42). Bo nie chcieli uwierzyć w to, co mówił. Wskazał więc na swoje dzieła. One potwierdzały Jego tożsamość. Mówiły o Nim wyraźnie. Widać w nich było miłość i moc. Widać było dobroć i troskę. Jego dziełom można było wierzyć! Zresztą, św. Jan zapewnia, że „wielu w Niego uwierzyło”.
„Wierzcie Moim dziełom” – to jedno zdanie ze słowa na dziś przypomina mi teraz tę kartkę noszoną w Piśmie Świętym i początki poznawania bł. Franciszka Jordana. On nie „mówił” do mnie wtedy myślami z Dziennika, którego nie znałam. On do mnie „mówił” językiem swojego dzieła, czyli życiem i posługą swoich duchowych synów i córek. Żeby uwierzyć jemu, najpierw dane mi było uwierzyć jego dziełu. Ono mi „powiedziało” jaki on był i jaki on jest. Ono potwierdzało jego tożsamość. A ja w to uwierzyłam.
Tak stało się dla mnie jasne, o co chodziło Błogosławionemu całe życie – jego dzieło apostolskie powstało dla wiary w dzieła Boże. Zachwyciłam się! Że wyrosło z żywej Ewangelii, by wyrażać się w języku dzieł samego Chrystusa. W języku, który ma być poznany i zrozumiany przez wszystkich, czytelny dla każdego! To jest przecież ta Jordanowa pasja. I dlatego te wszystkie notatki: Wykonaj to dobre dzieło na chwałę Bożą i dla zbawienia dusz, choćbyś musiał dla Niego poświęcić się cały. Bóg, dla którego jedynie powinieneś to wziąć na siebie, nagrodzi cię na tamtym świecie (por. DD I/113); O mój Panie i mój Boże, spraw, abym z Twoją pomocą dzieło, które rozpocząłem ku Twojej chwale, również dokończył; aby wszyscy ludzie przyjęli Twoje święte nauczanie, i że ja w końcu oddam moje życie w płomiennej miłości ku Tobie i dla Twojej chwały! Amen (DD I/120); Gdy nadejdzie przez Boga ustalona godzina, wykonaj to dzieło, zachowując jednak stale spokój serca! Dbaj zawsze o to dzieło. To jest jak promień niebiańskiego światła, odradzający i uświęcający (por. DD I/156*). I wiele, wiele innych w których powtarza się to słowo: dzieło. Pochylając się nad Pismem i Dziennikiem zrozumiałam: tutaj słowa mówią wystarczająco wiele. Komu jednak zbyt mało, niech posłucha dzieł. One mówią wszystko.
Uśmiecham się teraz i do kart Ewangelii i do cytatów z Dziennika, bo zaledwie wczoraj była rocznica Pierwszej Komunii Świętej Błogosławionego, wtedy jeszcze Jana Chrzciciela Jordana. 161 lat temu (7 kwietnia 1861 roku), podczas liturgii w parafialnym kościele w Gurtweil, w jego sercu jakoś musiało wybrzmieć to Jezusowe „wierzcie moim dziełom”, skoro mówi się, że tamten dzień i widzenie gołębicy unoszącej się nad jego głową, to początek odkrywania drogi powołania. I porusza mnie, że potem, już jako kapłan, najwięcej wezwań i pociech przy tworzeniu dzieła apostolskiego bł. Franciszek miał właśnie podczas Mszy Świętej, lub po niej: Jest wolą Bożą, żebyś wykonał dzieło! (por. DD I/151*). Eucharystia przecież cała wybrzmiewa w języku dzieł…
No i prawda jest taka, że to właśnie przez język dzieł, w którym kiedyś przedstawił mi się bł. Franciszek od Krzyża, powstało Słowo z Jordanem. Po prostu – chciałam jakoś spróbować odpowiedzieć mu w tym samym języku. Nie wiem, czy dobrze się „komunikujemy”. Ale codziennie się modlę, żeby choćby jeden tylko mógł dzięki temu uwierzyć.