A to jest życie wieczne: aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa
J 17,3; DD I/83; DD I/178
Był czas, kiedy wcale nie myślałam o tym zdaniu z Janowej Ewangelii, które znaleźć można na kartach Dziennika Duchowego. Znałam je, tak jak znam różne inne fragmenty Pisma Świętego. Ale nie przychodziło mi do głowy, że to jedno zdanie mogłoby zmienić moje życie. Nie tylko to ziemskie…
A potem, kiedy bł. Franciszek od Krzyża Jordan przestał być dla mnie tylko „założycielem salwatorianów”, to zdanie ze św. Jana, tak ważne dla Błogosławionego, stało się ważne i dla mnie. Wplotłam je w modlitwę, towarzyszyło mi, rozmyślałam nad nim robiąc jakieś zwykłe codzienne czynności. Chyba po prostu pokochałam to zdanie. I strasznie dumna byłam z tego. Ale z samej dumy wynikało niewiele.
Aż wybrzmiała mi dzisiejsza Ewangelia. Też z Jana, ale inny fragment (J 5,17-30), który pokazuje Jezusa opowiadającego o swojej relacji z Ojcem. O sobie – Synu Bożym, który działa, bo widzi Ojca czyniącego. Słuchają tego Żydzi, bardzo oburzeni. Fakt, Jezus mówi takie rzeczy, na które reakcją mogą być tylko wyraźne postawy za lub przeciw Niemu. Spór narasta…
Słowa o tym, że On jest Bożym Synem, dla pobożnych ludzi tamtych czasów, tamtej wiary, były czymś naprawdę trudnym do przyjęcia. Jezus zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że wywoła nimi burzę. Ale przecież nie mógł udawać kogoś innego. Musiał wziąć na siebie konsekwencje przyznawania się do swojej tożsamości. Chciał dać ludziom życie. Chciał dać im szansę na pełnię wiary, na poznanie Boga. Pokazywał im coś, czego nie znali, co nie mieści się w głowie. Nie stosował taktyki wkupywania się w ich łaski. Po prostu mówił do nich. A słowo Boże takie już jest, że prowokuje i polaryzuje postawy.
Właśnie. I takie też jest to ukochane zdanie Bł. Franciszka Jordana, zdanie – misja wszystkich salwatorianów, zdanie, które ośmieliłam się pokochać, poruszona, że i w moim, nieslwatoriańskim życiu to może być zdanie-misja, realizowana tutaj, na moim miejscu, w moim powołaniu.
Powtarzam sobie ten kawałek 17 rozdziału Janowej Ewangelii i coraz bardziej odkrywam, że to „zdanie- misja” nie jest takie proste. Że rozmyślanie nad nim ma swoje konsekwencje, wcale niełatwe, nawet budzące sprzeciw tego, kto rozmyśla. Bo poznać „jedynego i prawdziwego Boga oraz Tego, którego On posłał” to w pewnym sensie postawić się w podobnej sytuacji jak Żydzi w dzisiejszej Ewangelii. Poznać prawdziwego Boga to zburzyć świat swoich wyobrażeń i przekonań na Jego temat. To uznać, że poza tym, co się już o Nim rozumie i wie, jest jeszcze wiele tajemnic, o których nie ma się pojęcia. To nie stawiać ograniczeń Jego mocy, Jego pomysłowości, Jego dobrej woli wobec nas, Jego największej miłości, co zechciała się objawić w świecie w kruchości Niemowlęcia. Boga – Człowieka, który pragnąc życia dla wszystkich ludzi, oddał za nich własne.
Błogosławione życie bł. Franciszka Jordana, całe z tym niełatwym zdaniem-misją na ustach i w sercu stanowi potwierdzenie: Kto uwierzy, że Bóg jest naprawdę wszechmocny, uwierzy w to, że może działać w sposób, jaki nam nie przychodzi nawet do głowy. On naprawdę taki jest. I całkowicie zmienia tym nasze życie – doczesne i wieczne.
*
Zdjęcie: Pinterest