Życzę wam zatem szczęścia, pokoju tu, na ziemi, dobra, zbawienia; dlatego życzę wam, abyście coraz lepiej poznawali tajemnicę krzyża, cierpienia, abyście studiowali Pismo Święte i poznawali wzniosłość cierpienia, abyście pamiętali, później, w waszej pracy, że owoce zbawienia dojrzewają tylko w cieniu krzyża.
Imieniny Wielebnego Ojca, 4.10.1898

„Ucz się Pisma Świętego na pamięć” – usłyszałam kiedyś podczas spowiedzi. „Wystarczy nawet werset dziennie. Powtarzaj go sobie, żeby się wbił do głowy. Żeby się przewijał w myślach. Żeby wracał. I tak, konsekwentnie, dzień po dniu”.

Nie, to nie było „na pokutę”. To była rada, z której początkowo korzystałam z oporem (jakżeby inaczej…) i nie zawsze codziennie. No bo, co to za pomysł! Gdzie mi tam do ojców pustyni, którzy faktycznie tak się uczyli Biblii. Ale gdy w Ewangelii wybrzmiewał opis kuszenia Jezusa zaczynałam trochę rozumieć po co to wszystko.

Wraca tamta rada ze spowiedzi sprzed wielu lat, bo dziś też słychać o kuszeniu Jezusa (por. Łk 4, 1-13). Chyba bł. Franciszek od Krzyża Jordan by tę radę zrozumiał i z wdzięcznością z niej korzystał, skoro w Dzienniku Duchowym zapisywał sobie nie tylko pełno cytatów z Biblii, ale i wezwanie: Studiuj intensywnie Pismo Święte (por. DD I/150), a nawet dość adekwatnie do tej mojej historii: Jeśli spowiednik pozwoli ci na to, rozważaj często, tzn. codziennie, Pismo Święte! (DD I/140). Tak to u niego naprawdę wyglądało: cytaty, parafrazy, całkiem naturalnie wplecione choćby i w pogawędki (por. DD I/14). On tak żył, w każdej chwili było widać, że „Słowo jest blisko” (por. Rz 10, 8-13). Rzeczywiście – nie wypuszczał Pisma z rąk (por. DD I/145).

Na pustyni szatan próbował wprowadzić swoje przewrotne reguły gry, w której – z jednej strony – człowieka głodnego sensu redukuje się do wymiaru zmysłów i żołądka, a z drugiej – wmawia się mu, że jego „ja” może decydować o wszystkim. Jezus nie dał się wciągnąć w tę kłamliwą retorykę. Zmęczony i osłabiony długim postem nie stracił czujności, nie pozwolił zasiać w głowie zamętu. Nie wkręcił się w myśli, które nie pochodzą od Jego Ojca.

Z nami bywa inaczej. Przy nas diabeł nie musi się tak wysilać. Wie, że jeśli uda mu się zapanować nad naszymi myślami, staniemy się bezbronni wobec jego działań. Dlatego robi wszystko, żebyśmy dopuszczali do siebie i wybierali takie myśli, które psują nasze relacje z Bogiem i ludźmi, niszcząc w ten sposób nas samych. Mówię za siebie – czasem niewiele trzeba…

Słyszę to dziś w Ewangelii, słyszę w lekturze notatek Błogosławionego, który dobrze znał walkę duchową: jedyną metodą na to, by się obronić, jest posiadanie w zasięgu pamięci takich słów, które pochodzą od „Pana, Boga ojców naszych” (por. Pwt 26, 4-10), „Pana wszystkich” (Rz 10, 8-13). One demaskują „narrację” stosowaną przez Złego. Jezus, precyzyjnie odpierający ciosy przeciwnika, potwierdza – to się robi słowem Bożym. Żywym świadectwem wielkiej miłości Boga do człowieka.

Właśnie dlatego warto znać na pamięć wiele fragmentów Pisma Świętego. Łatwiej wtedy przywołać właściwe słowo, podjąć przy jego pomocy walkę przeciw złym myślom. Bł. Franciszek mówił swoim współbraciom: Módlcie się zatem, kiedy pokusa ma dopiero nadejść (por. Kapituła 1.02.1895), żeby w czas pilnowali Komu pierwszemu pozwalają mówić do siebie. Uczył ich i pewnie samego siebie też: Kiedy czytacie słowo Boże, brewiarz czy psalmy w Piśmie Świętym, starajcie się brać je sobie do serca (Kapituła 10.12.1897).

Potwierdzi to nie tylko Bł. Ojciec Franciszek, lecz wszyscy błogosławieni i święci: Nie ma życia bez pokus. Tu na ziemi starcia z diabłem będą się zdarzać. Ale to nie jest sytuacja bez wyjścia. Gdy przyjdzie pokusa, niech „Słowo będzie blisko ciebie, na twoich ustach i w sercu twoim”. Niech cię ocali pamięć o byciu ocalonym.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s