Wiedz, że twój Zbawiciel cię uwolni w Jemu znanej godzinie i będzie cię pocieszać.
DD I/17-18
Od kilku dni Jezus w Ewangelii opowiada różnym ludziom o swojej misji. Dziś dalej odsłania jej sens i moc: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (por. J 8, 31-42). Kto może dać więcej wolności niż Ten, który sam jest Prawdą?
Warto dziś pytać o wolność. O wolność, która nie jest początkiem, ale końcem. Poprzedza ją wiara w Jezusa, trwanie w Jego nauce, bycie uczniem i poznanie prawdy, niesionej przez Boże słowo. Warto pytać o wolność, która jest wszystkim, do czego dąży człowiek. Ale kto wolność stawia jako fundament – wolny nigdy nie będzie. Dla kogo słowo Boże jest fundamentem, od słowa uczy się rozumienia wolności: Ty Panie, uwolnij twego sługę od strasznych niebezpieczeństw, jeśli zechcesz; ale nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie (DD I/148-149). Na wzór samego Jezusa cierpiącego w Ogrójcu i – wbrew pozorom – pełnego wolności, którą odnalazł w woli Ojca.
Mówiący dziś o wolności Jezus przypomina: dzieci Boga są wolne. Dzieci Boga dobrze znają słowa: Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie: osłonię go, bo uznał moje imię. Będzie mnie wzywał, a Ja go wysłucham i będę z nim w utrapieniu, wyzwolę go i sławą obdarzę. Nasycę go długim życiem i ukażę mu moje zbawienie (Ps 91, 14-16; DD II/15; II/57). Zawsze mnie zatrzymują te fragmenty Dziennika, które są przez Ojca Jordana powtarzane, zapisane w kilku miejscach, czasem słowo w słowo, czasem sparafrazowane. Nieraz z siglami biblijnymi, a nieraz bez. Lubię myśleć, że Ojciec Franciszek pisał wtedy z pamięci. Tak bardzo żył słowem, że znał je na pamięć. I pragnął wcielać w życie: Wychowujcie dzieci, a nie niewolników (DD I/191).
Oburzyły słuchaczy słowa Jezusa. Trafił w to, co ich bolało. Ich reakcje pokazywały, jak wiele mieli do poukładania, ile jeszcze musieli w sobie uporządkować. Bardzo szybko wylazł z nich wewnętrzny niepokój. Odsłoniła się wewnętrzna walka, którą każdy z nich toczył z samym sobą, bo dotychczas szukał prawdy, która ostatecznie nie wyzwala. Bo wybierał wolność, która w zasadzie kończyła się niewolą.
Warto zwrócić uwagę, że walka wewnętrzna nie jest obca nikomu. Nie była wcale obca także Ojcu Jordanowi. Różnie ją zapisywał w Dzienniku. Niech wystarczy tyle: Chcę! Nie chcę! (DD II/77). Ale on też, zmagając się w tej walce, odkrywał, że posłuszeństwo jest najwyższą wolnością. (DD I/158*). W rezultacie gotów był na wiele: Składajcie ofiarę z waszej czci, z waszej wolności i z waszego życia – jak nasz Pan! (DD II/106).
W Ewangelii słychać wyraźnie: kto popełnia grzech, staje się niewolnikiem grzechu. Grzech staje nam na drodze do pełnej wiary w Jezusa, ogranicza naszą zdolność do kochania. Czyni ślepym na Bożą miłość. To za mało – widzieć swoją relację z Bogiem tylko w świetle prawa. Czynisz dobrze – zasługujesz na błogosławieństwo, czynisz źle – spotka Cię przekleństwo.
Takie rozumienie Boga nie ma nic wspólnego z Jego miłością i miłosierdziem. Dlatego Jezus mówi dziś o wyzwoleniu, o odrzuceniu grzechu, które jest możliwe jedynie dzięki Niemu.
Wolni nie muszą o nic walczyć, ani niczego udowadniać. Wolni są wolni. A zniewoleni potrzebują wyzwolenia. Jezus chce je nam podarować. Najwyższy czas, by je przyjmować, powtarzając za Jordanem: O Jezu, uwolnij mnie od moich lęków, utrapień i ułomności i daj mi znowu radość Twojego zbawienia! (DD I/136).