Panie, niech się stanie jak chcesz. Mów, Panie; o Panie, mów!
DD I/146

Jeśli bowiem nie uwierzycie, że Ja Jestem, pomrzecie w grzechach waszych– mówi dzisiaj Jezus w Ewangelii (J 8, 21-30). Tym jednym zdaniem stawia mnie na nogi. Chociaż, trochę też zwala z nóg. I dobrze. Bo, jak przekonuje u końca perykopy św. Jan: „Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego”. A wiary nigdy dość. Zwłaszcza, gdy grzechów wcale nie tak mało.

Ojciec Jordan też umie postawić na nogi… i zwalić z nóg. I też się zdarza, że to, co „mówi” do mnie w Dzienniku, z jednej strony – ujawnia mi moją grzeszność, a z drugiej – jest kluczowe dla mojej wiary.

Dzisiejsza Ewangelia i tegoroczny Wielki Post – dla każdego z nas inny niż kiedykolwiek – wzywają do konfrontacji z własnym grzechem. Franciszek Jordan, wcale nie ukrywający w Dzienniku swojej grzeszności, pokazuje, jak to robić – szczerze, z zaangażowaniem i na poważnie.

Wielu uwierzyło Jezusowi, bo mówił poważnie. Jego słowa były trudne. Dziś też są trudne. Stanowią wyzwanie, prowokują. W wielu rodzą sprzeciw, może nawet złość. Ale Jezus mówił poważnie. Nie udawał kogoś, kim nie jest. Rozmawiał o sprawach najważniejszych, bo wiedział, jak wiele zależy od Jego słów. Nam też dał skarb swojego słowa. Byśmy wiedzieli, jak wiele od niego zależy także dziś, w naszym życiu.

Dziennik Duchowy zachwycił mnie z wielu powodów, ale jednym z nich – i naprawdę istotnym – było to, że pisał go zwykły człowiek, który, dzięki korzystaniu ze skarbu słowa Bożego, umiał przyznać na poważnie: jestem grzesznikiem. Jestem grzesznikiem, ukochanym i wybranym przez Boga, nie mającego z grzechem nic wspólnego: Sam z siebie tylko jestem zły i w ogóle, bez Ciebie, mój Panie i Boże, nie mogę niczego dobrego uczynić (DD I/101).

Codzienne spotkania z Bogiem Ojcem, który jest święty i z Ojcem Jordanem – Sługą Bożym który był grzesznikiem, uczą mnie prawdy o mnie samej – dziecku ich obu, które jest grzesznikiem. Chcę dziś stanąć w tej prawdzie.

Jordan powtarzał za św. Augustynem: w grzechy łatwo się wpada i trudno się z nich wydobyć (por. DD I/33). Życie powie: święta racja. Mogę to nawet napisać jak Ojciec Jordan, doskonale znający nie tylko francuski: C’est la vie. Założyciel salwatorianów wiedział, że każdy z nas nosi w sobie niewypowiedzianą tajemnicę zła (por DD I/57), z której nie można się wyzwolić własnymi siłami i sposobami. Niezbędna jest do tego łaska Boża. Tylko ona może zaradzić coś na konkretny grzech i ogólnie – na zepsute czasy, w których przyszło żyć Franciszkowi od Krzyża (por. DD I/61). Warto dopowiedzieć: na nasze, obecne czasy – także.

Luis de la Puente, którego często czytywał i cytował w Dzienniku Ojciec Jordan, też dał mi dziś cenną wskazówkę w „rozprawianiu się” z grzechami. Faktem jest, że wszyscy grzeszą – ale różnica między tymi, którzy zostaną uratowani, a tymi, którzy idą na zatracenie polega mianowicie nie na tym, że jedni grzeszą a drudzy nie, lecz na tym, że jedni ostatecznie przyjmują napomnienie i wynagradzają błąd (…), a inni zwracają swój gniew ku temu, który ich upomniał (DD I/86). Można to wyrazić też innym, krótszym zdaniem, zaczerpniętym przez Ojca Franciszka od św. Augustyna i zapisanym w Dzienniku: Lepszy pokorny grzesznik, niż pyszny sprawiedliwy (DD I/47).

Czyli to nie sam grzech stanowi największy problem. Największy problem to brak wiary i woli, aby grzech pokonać, mocą Tego, który sam był bez grzechu. Jezus dziś w Ewangelii mówi jasno: Zło jest do odparcia – tylko trzeba prawdziwie poznać Ojca i Syna; wiedzieć, że obaj chcą dla świata prawdy słowa Bożego, a nie kłamstwa ludzkiego grzechu.

Jordan pokazywał jak działa „mechanizm upadku”: Nie bój się zatem pokus, które próbują przeszkadzać ci w wykonywaniu dobra, bo one nie są grzechami, dopóki wola im nie przytaknie (DD I/124) i Nie bój się niczego oprócz grzechu! Nie bądź bojaźliwy i niezdecydowany! Mocno spodziewaj się od Boga potrzebnych łask (DD II/7).

Potrzebne łaski uczą mówić na poważnie: Noszę w sobie grzechy, tak samo, jak noszą je wszyscy, nawet Sługa Boży Ojciec Jordan. I tak, jak wszyscy – mam wyjście z tej sytuacji. Mogę się uwolnić od grzechów nie dlatego, że umiem – bo przecież nie umiem. Nawet nie dlatego, że chcę, chociaż moja konkretna decyzja jest tu konieczna.

Mogę zostać uwolniona (strona bierna zamierzona) od zła, bo najpierw mój Zbawiciel powiedział złu: „Ja Jestem”. A potem, w swojej dobroci i miłości – sam mnie z moich grzechów wyciągnął… gdy rozciągnął ręce na krzyżu i – umęczonym przez cierpienie, lecz pewnym Bożą wolą głosem i na poważnie – rzekł: „Wykonało się”.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s