Matko Boska, potężna Orędowniczko, w Twoje ręce oddaję moją przyszłość. Pomóż mi! Chroń mnie! O Boże, spójrz jednak na biedną ludzkość! Ratuj ją!
DD IV/5
Kochana Mamo,
miałaś mniej lat niż ja, gdy Twój świat stanął na głowie. Dzisiaj taki jest mój świat, chociaż nie sposób porównać tych rzeczywistości. A może jednak się da?
Ty usłyszałaś wtedy, że Bóg zamieszka w Tobie (por. Łk 1, 26-38).
A ja uczę się tego słuchać teraz. Że mieszka w nas wszystkich. W naszych sercach. W naszych domach. W naszych Nazaretach, wydawałoby się – jakby trochę zapomnianych.
Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan jest z Tobą – usłyszałaś.
Pan jest z Tobą. Ze mną. Z każdym.
On potrafi napełniać łaską jak chce i kiedy chce.
Błogosławiona jesteś – mówi Anioł. Czyli – szczęśliwa.
Mamo, jak być szczęśliwą teraz?
Przecież nawet Ty – słysząc słowa, że zostaniesz Matką Boga – nie do końca zmieszałaś się, jak podaje nasz przekład biblijny.
Tobą wstrząsnęło. Tak, jak nigdy wcześniej. I potrafiłaś dostrzec w tym szczęście.
Powiedz, jak szukać szczęścia wśród wstrząsających zdarzeń?
Jak się stawać dla innych źródłem szczęścia, które daje Twój Syn?
Nie bój się – mówił Anioł Tobie. A przez Ciebie – każdemu z nas. Nie bój się. Nie bój się. Znalazłaś łaskę. I przecież nie Ty jedna.
Każdy dostał łaskę. Ale może nie każdy ją znalazł i dziś to słowo: znalazłaś, ma w nas rozbudzić pragnienie szukania? Tak duże, żeby pozwoliło dostrzec, że to nie my szukamy Boga, tylko On – nas?
Mamo, jak dobrze dziś usłyszeć: Jego panowaniu nie będzie końca!
Bo On wciąż panuje – przypominasz nam dziś. Choćby zdawało się, że nad światem zapanował jakiś inny, tak mały, że niewidzialny.
A Twojego Syna przecież widzieliśmy: ujrzeliśmy własnymi oczami (…) patrzyliśmy i (…) dotykały nasze ręce (por. 1 J, 1,1).
I nie zakładaliśmy rękawiczek, nie zachowywaliśmy ustalonego dystansu.
Byliśmy blisko. Najbliżej jak się da.
Teraz wciąż Go widzimy – na przykład w oczach bliźnich, za których – w obliczu zagrożenia – bierzemy najwyższą odpowiedzialność. Teraz też Go dotykamy – modlitwą, która – mimo drzwi zamkniętych – otwiera nas na innych. Dlatego wciąż jesteśmy blisko Niego.
A On wciąż panuje. On wciąż jest…
Kiedyś Ojciec Jordan włożył w Twoje ręce karteczkę z napisem „Polska”. I wiele innych intencji tak Ci zostawiał. Przecież to właśnie Tobie powierzał swoją pasję ratowania wszystkich. A jego pasja trwa! Więc on, rozmawiając teraz z Tobą już bez karteczek, ciągle o nas i nie tylko o nas – pamięta…
Jakże się to stanie? – zapytałaś wtedy Anioła, słysząc dziś wszystkie nasze bezradne pytania. Jakże się to stanie, że przetrwamy, że ocalejemy? I że będziemy żyć – może inaczej, lepiej, głębiej, mądrzej? Jakże się stanie to wszystko, na co liczymy po epidemii?
Kochana Mamo, dzielisz się dziś z nami odpowiedzią, która została Ci udzielona: moc Najwyższego okryje cię cieniem. On nas osłoni. On jest Mocą, nic innego.
I powtarzasz nam – tak, jak wtedy usłyszałaś w Zwiastowaniu, potem może myślałaś o tym w drodze do Elżbiety, w chłodzie stajni, w Świątyni Jerozolimskiej gdy ofiarowałaś Dziecko Bogu, a później przyszło Ci „w Jego sprawach” Go szukać; gdy czekałaś na nauczającego Syna, gdy odprowadzałaś Go aż pod krzyż i gdy brałaś Jego martwe, święte ciało w swoje ludzkie ręce – Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Nie ma. Po prostu nie ma.
Czy to właśnie chciałaś mi dziś powiedzieć, Mamo?
A może i to, żebym każdego dnia, powtarzając: Niech mi się stanie, wierzyła Słowu, które nie daje nic innego, jak ŻYCIE?