Moja tajemnica należy do mnie, tak mówili św. Bernard i św. Franciszek.
DD I/15

Kto by pomyślał – pięć lat! Takie „urodziny” świętuje dzisiaj Słowo z Jordanem. Kiedy zakładałam bloga nie myślałam wcale, na ile powstaje ta przestrzeń w Internecie. Nie robiłam planów, ani wstępnych założeń, bałam się, że pomylę Boże natchnienie z własną zachcianką (u mnie to nie takie trudne). Ważniejsze wydawało mi się „dlaczego” to wszystko powstaje. A raczej: „dla kogo”. I nie chodziło o bł. Franciszka Jordana. A przynajmniej – nie tylko o niego.

Chyba żaden święty ani błogosławiony nie chciałby być poznawany dla niego samego. Bo na ziemi nie żył tylko dla siebie. Bł. Franciszek od Krzyża – także. Również dlatego Słowo Boże ma tu pierwszeństwo od początku. Przecież właśnie Ono było na początku. No i jeszcze, jak podpowiada Ewangelia akurat na dziś: „u Boga wszystko jest możliwe” (por. Mt 19, 23-30). O tym przede wszystkim – mam nadzieję! – można tu przeczytać.

Podoba mi się to, co bł. Franciszek Jordan napisał w Dzienniku Duchowym o sobie: Moja tajemnica należy do mnie (por. DD I/15). Według jego notatki pierwszy mówił to św. Franciszek. I jeszcze św. Bernard. Ciekawe, że akurat dziś jego wspomnienie…

Z jednej strony – to odważne stwierdzenie. Mówi chyba coś o wolności, bo wolny jest ten, co nie musi koncentrować uwagi innych na sobie. Mówi o tym, jak się wyznacza cel, którym jest sam Chrystus i – choćby nie wiem co – nigdy nie stracić Go z oczu. I o tym, jak się odkrywa, że historia jest większa niż tylko moje życie.

Z drugiej strony – to stwierdzenie trudne. Bo u kogoś, poruszonego życiem Błogosławionego, może to budzić opór w stylu – czytam książki, słucham konferencji, męczę salwatorianów i salwatorianki, żeby rozmawiali ze mną o swoim Założycielu, ale tak czy siak, za wiele się o nim nie dowiem. I to prawda – są daty, są zdarzenia, wszystko da się jakoś powiązać, szkicując portret tego człowieka – ale pozostanie myśl: to nie wszystko.

Pewnie, że nie wszystko. Nikt poza Bogiem nie wie, jak upływały jego godziny samotnej modlitwy w kaplicy. Nikt poza Bogiem do końca nie wie, o co chodziło z tym latającym nad głową gołębiem na I Komunii. Nikt poza Bogiem nie wie, jak Towarzystwo Boskiego Zbawiciela rosło nie tylko na mapie, ale i w sercu jego Założyciela. Nikt poza Bogiem nie wie, jaka była jego ostatnia myśl, tam w przytułku dla ubogich w Tafers, w urodziny Matki Bożej. Dziennik Duchowy też nie mówi wszystkiego. Dziesiątki niedopowiedzeń, wielokropków, niejasnych notatek, „cytatów nieznanego autora”. Zresztą, według zamiaru bł. Jordana – nikt nie miał czytać o sprawach między nim, a ukochanym Bogiem. Owszem, czasem można ustalić z jakiej lektury duchowej bł. Franciszek zaczerpnął jakąś myśl, wyliczyć w jakim etapie życia towarzyszyły mu dane słowa, ale ostatecznie tylko on sam wie, jak było naprawdę. Jeśli miłosierdzie Boże pozwoli nam wejść kiedyś do nieba – tak jak on sam był przekonany, że innej drogi nie ma – może nam powie. A może wcale już nie będzie potrzeby, aby o tym mówił…?

Pięć lat przyjaźnię się z bł. Franciszkiem Jordanem i tylko tego jednego jestem pewna: że jego tajemnica naprawdę należy do niego. I że to jest dobre – pozwolić mu być tą tajemnicą, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak blisko jest teraz tajemnicy samego Boga. Pozwolić sobie na to, że – tu na ziemi – do końca go nie rozszyfruję. Ciągle się tego uczę przy Bogu: Nie muszę wiedzieć, żeby kochać…

Bogu dziękuję za pięć lat chodzenia z tajemnicą bł. Franciszka Jordana. Z tajemnicą Boga działającego w nim, we mnie i w każdym. Z tajemnicą miłości, która pokazuje, że On naprawdę ma upodobanie w tym, co małe i niepozorne; w tym, co nie może polegać na własnych siłach; co pełne jest jedynie nadziei, która sięga dalej, niż doczesne powodzenie. Z tajemnicą życia, którą wszyscy – każdy po swojemu – zostaliśmy hojnie obdarowani. I której tak naprawdę na imię: „stokroć tyle”.

*

Jedna uwaga do wpisu “Tajemnica

  1. Nie muszę wiedzieć, żeby kochać…

    Dziękuję za ten blog – przed laty poszukiwałam wiadomości na temat bł. Franciszka Jordana i cieszę się że oprócz wielu nagrań Salwatorianów na ten temat, odkryłam ten blog, który rzeczywiście odkrywa przede mną jeszcze wiele innych aspektów dotyczących świętości życia – nie tylko świętych, ale i nas, którzy jesteśmy jeszcze po tej stronie.
    Dziękuję za otwartość w dzieleniu się głębią wiary i tą z niej płynącą miłością.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Ania Anuluj pisanie odpowiedzi