Przytul się tkliwie do Nieogarnionego i przymuś Go, aby ci pomógł! Szukaj wszystkiego u Tego, który chce i może dać!
DD II/3
Filip w dzisiejszej Ewangelii prosi Jezusa: „Pokaż nam Ojca”. Wyraża tym głębokie pragnienie poznania Boga. Ale trochę brakuje mu wiary, że Jezus jest Synem Ojca, najdoskonalszym Jego obrazem. Filip chce iść dalej, bo nie może zmieścić w głowie, że Bóg jest tak blisko, tak bardzo odsłonięty. Chce iść do Boga, bo nie potrafi pojąć, że to Bóg przyszedł do niego i do wszystkich ludzi. Najbliżej jak się da.
A Bóg naprawdę przyszedł i nam taka bliskość też często nie mieści się w głowie. Ciągle się uczymy poznawać Ojca z Jezusem i w Jezusie, bo inaczej poznać Go nie można (por. J 14, 6-14). Maryja może w tym pomóc. Bo Jezus pokazuje Ojca, a Matka – Syna. Przecież przyniosły Go światu Jej ręce…
Kto mógł lepiej niż Maryja wiedzieć, co to znaczy przytulić się tkliwie do Nieogarnionego, jak zapisał sobie Błogosławiony w Dzienniku? Kto mógł lepiej, niż Ona nauczyć tego Ojca Jordana, skoro, począwszy od nocy Betlejemskiej, co wieczór układała małego Jezusa do snu?
Kto mógł bardziej niż Maryja doświadczyć, że Jej Syn naprawdę chce i może dać wszystko, skoro to Ona była z Nim na weselu w Kanie i osobiście rozmawiała ze sługami, gdy zabrakło wina? A potem było jak w dzisiejszej Ewangelii: „O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię…”
Kto mógł głębiej niż Maryja wyczuwać ludzką wrażliwość na to, co mówi Bóg, skoro Ona sama, dzień po dniu, żyła „według Słowa”, a Ono przecież jest jasne: „To jest życie wieczne: aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,3; DD I/83).
Kto mógł lepiej niż Maryja rozumieć, że Zbawiciel stał się dla bł. Ojca Franciszka wszystkim, skoro Jezus był dla Niej całym światem?
Kto mógł bardziej niż Maryja podzielać Jordanową pasję ratowania wszystkich, skoro stojąc pod krzyżem własnego Dziecka, wzięła pod opiekę wszystkie dzieci Kościoła? (por. J 19, 25-27).
Wcale mnie nie dziwi, że bł. Franciszek tak bardzo dbał o bliskość z Maryją. Często nazywał Ją swoją Mamą: O Maryjo, Matko Boża i moja Matko, moja Opiekunko, moja Nadziejo! O Matko, jestem Twój (DD II/110). Nic dziwnego, że prosił Ją, by wspierała go w realizacji powołania: „Połóż, z pomocą Bożą i z orędownictwem Maryi, tak szybko jak to możliwe fundamenty Towarzystwa (…)” (DD I/141); Można Dziewico wzbudź mi nowych apostołów! (…) Zgromadź ich i poślij na cały świat! (DD II/98).
Maj z Jordanem jest pisany z różnych powodów. Także i dlatego – i naprawdę w to wierzę – że Błogosławiony podprowadza nas bliżej Maryi. Tej, która jak nikt była i jest blisko Boga. I pozwala wraz z Nią i z nim przytulić się tkliwie do Nieogarnionego. Najbliżej jak się da. Z wiarą, że tylko Syn może naprawdę dać wszystko – pokazać nam Ojca.
Matko Chrystusowa, módl się za nami!