O Jezu, słodki Balsamie, pachnący we mnie, grzeszniku! O moja Miłości!
DD I/149
W dzisiejszą Niedzielę trzymam w ręku gałązkę palmową i słucham o Męce Chrystusa. A bł. Franciszek Jordan „nieświadomie” przypomina mi, co ma wspólnego palma z Jego przejmującym cierpieniem.
Tak, wiem, że od uroczystego wjazdu do Jerozolimy wszystko się zaczyna. Kumam, że ci sami ludzie, którzy wykrzykując radośnie ścielą przed Jezusem gałęzie palmowe, za parę dni będą do Niego wykrzykiwać z nienawiścią. Układam sobie w głowie, że Ten, któremu teraz śpiewają „Hosanna” (w języku hebrajskim, co po polsku znaczy: zbaw) przekracza mury miasta z pełną świadomością tego, czego tu doświadczy w najbliższym czasie. Rozpoczynający się tydzień zawiera wszystko: wzgardę od tłumów i miłość od przyjaciół, namaszczenie stóp drogocennym olejkiem i przybicie ich do krzyża…
Tak dopełni się Jego misja. Dzisiaj, to tyle uroczysty, ile pokorny moment – Jezus wjeżdżający na osiołku, bo jak inaczej, skoro uniżone było całe Jego życie? Takie też będzie – pełne pokory – Jego zwycięstwo na krzyżu. Bo nie podstępem, nie przemocą, lecz pokorą, która świadczy o prawdzie, nas zdobył (KKK 559).
Bł. Franciszek od Krzyża nazywający Jezusa w swoim Dzienniku Duchowym słodkim pachnącym Balsamem przypomina mi dzisiaj, że kwiat palmy ma specyficzną właściwość: podeptany wydaje piękną woń. Im bardziej jest roztarty, tym cudowniej pachnie.
Taka jest prawda Niedzieli Palmowej – Niedzieli Męki Pańskiej, pierwszego dnia Wielkiego Tygodnia: Chrystus, powitany z entuzjazmem, a potem z brutalnością umęczony na krzyżu, nie odrzuca chwały, ani nie porzuca krzyża. Cały On – ludzki i Boży. I podobnie jak kwiat palmy, roztacza niezwykły zapach, który jest zarówno wyrazem posłuszeństwa Ojcu, jak i zapowiedzią kojącej woni zmartwychwstania.
To nie jest opowieść tylko o Nim. To także historia o nas. Bo każdy z nas, w pełni ludzki, pomiędzy wzlotami, a upadkami, przyjmowany i odrzucany, podnoszony łaską i zgnieciony grzechem, może wydać woń Bożej wierności – na wzór Jego samego – Jezusa Chrystusa, Boga i Człowieka, Zbawiciela świata.
*
Inspiracja do tekstu: sama Livia Maria, dziewczynka cudownie uzdrowiona za wstawiennictwem bł. Franciszka Marii od Krzyża Jordana (może mądrzejsi przetłumaczą, co mówi :)):