Maryja jest naszą Matką, Matką naszej rodziny! Z pokorą uciekajcie się do Niej we wszelkich potrzebach, a Ona wyprosi wam łaskę!
12. rocznica założenia Zgromadzenia 8.12.1893

Dziś – 8 grudnia – spotykają się dwie historie. Obie są ciche i pokorne. Obie mają swoje miejsce i bohaterów. Obie łączą się ze sobą, choć są odległe czasowo od siebie. I obie zmienią bieg historii.

W Nazarecie, małej mieścinie, o dość kiepskiej opinii, na ręce nieznanej nikomu, niepozornej Dziewczyny, Anioł składa Bożą obietnicę, że zostanie Matką Tego, który wszystkim ludziom przyniesie zbawienie (por. Łk 1,26-38). Od tamtej chwili – choć wszystko dalej będzie wyglądać tak samo – niejedno się zmieni. Bo historia zbawienia wchodzi w świat.

144 lata temu, 8 grudnia 1881 roku, dzieje się historia całkiem podobna. W skromnej kaplicy Domu św. Brygidy w Rzymie, na ręce bł. Ojca Franciszka Jordana dwóch kapłanów składa proste śluby całkowitego oddania się Bogu i życia Ewangelią w służbie drugiemu człowiekowi. Tak zaczyna się Towarzystwo Boskiego Zbawiciela. Od tamtej chwili – choć niewielu zdaje sobie z tego sprawę, a dzwony św. Piotra biją z innej okazji – dla wielu niejedno się zmieni. Wielu usłyszy – na nowo, lub po raz pierwszy, że historia zbawienia weszła w świat.

Królowa Apostołów okazała się naszą Matką; otoczyła nas swoją opieką, broniła i podtrzymywała nasze dzieło! – mówił bł. Franciszek Jordan do współbraci w 12 rocznicę założenia Zgromadzenia. W 144 rocznicę powiedziałby to samo… I przypomniałby raz jeszcze, całym swoim życiem i dziełem, że historia zbawienia weszła w świat. Że Bóg zanim nas do czegoś zaprosi, nieustannie zapewnia o swojej bliskości („Pan z Tobą!”). Że godzina łaski jest zawsze…

Tak naprawdę zarówno wydarzenie Zwiastowania, jak i założenie zgromadzenia Salwatorianów wcale nie zaczyna się od powierzenia człowiekowi zadania. Zaczyna się od przyjścia Boga, którego nic i nikt nie ogranicza. Zaczyna się od Jego pokory, która wie, że wszystko, co staje się wielkie, najpierw jest małe i niepozorne. Niemal niedostrzegalne. Urośnie i pomnoży się mocą Tego, który działa także w ukryciu. Czy to ubogi Nazaret, czy mała kaplica w Rzymie.

Błogosławiony Franciszek Jordan nic nie napisał o tamtej chwili na Piazza Farnese w swoim Dzienniku. Nie znamy wielu szczegółów tamtego momentu. Ale nawet się temu nie dziwię. Są historie, które piszą się w sercu. A najpierw w sercu samego Boga.

Choć nigdy nie widziałam Domu św. Brygidy wierzę, że wtedy, 144 lata temu, „byłam” tam. Bo pasja bł. Ojca Franciszka Jordana obejmowała wszystkich, zawsze i wszędzie. Wszystkim ciągle niesie dobroć i miłość Zbawiciela (DD IV/37), który jest i działa w tym, co codzienne. Nadal przypomina, że tak właśnie historia zbawienia weszła w świat. Nadal uczy, jak dać się prowadzić Słowu, które z miłości do nas stało się Ciałem.


Dodaj komentarz