Niepokalana Dziewico, Tyś moja nadzieja, pomóż mi! Żebym mógł Ciebie wychwalać! Pomóż mi Ciebie wychwalać!
DD III/13
Nazaret, z którego nie ma „nic dobrego”, anioł, prosta Dziewczyna i najważniejszy dialog, jaki kiedykolwiek się zdarzył. Bóg rozmawia z człowiekiem. Człowiek nie musi docierać do nieba, to niebo wychodzi mu na spotkanie.
Niezwykłe, że Bóg wkroczył poprzez anioła w absolutną zwykłość życia Maryi (por Łk 1,26-38). To wyjątkowa, choć wstrząsająca chwila dla Niej. Dla Boga to nie jest problem, przeszkoda, ani ujma, że stoi przed Nim nieznacząca Nastolatka ze wskroś patriarchalnej kultury starożytnego Izraela. Dla Maryi także nie jest przeszkodą, aby w małości i zwykłości być Pełną Łaski i mimo lęku powiedzieć: „niech mi się stanie”. Ktoś kiedyś pięknie skomentował tę scenę: „Słowo mówi, że Bóg wie, gdzie mieszkasz. Wie, jak żyjesz. Wie kim jesteś i kim na pewno nie jesteś. (…). Wchodzi w to”.**
Datę 8 grudnia 1881 roku też można skomentować: „Bóg wie i wchodzi w to”. Wie, gdzie mieszka bł. Franciszek Jordan i dwóch niemieckich kapłanów, którzy w kaplicy domu św. Brygidy w Rzymie składają proste śluby całkowitego oddania się Bogu i życia Ewangelią w służbie drugiemu człowiekowi. Tak zaczyna się Towarzystwo Boskiego Zbawiciela. I Bóg wie, że pasja jest wielka, a środki ubogie. Wie, że dla wielu determinacja bł. Franciszka jest jakąś mrzonką. Wie, że do ostatecznego zatwierdzenia dzieła apostolskiego potrzeba jeszcze 30 lat. Wie i wchodzi w to. Co było dalej – dobrze wiedzą ci, którzy dziś świętują 143 rocznicę istnienia. Swoją drogą, w ogóle nie jest dziwne, że początkowi SDS-ów towarzyszy i patronuje Ona: Skoro za rozjemcę swojego myślenia i uczucia zwykła Maryja była uznawać nie ludzi, lecz Boga (DD I/128).
Historia z Nazaretu i historia z Rzymu mają wspólny mianownik. Powiedzenie Bogu „tak” zawsze oznacza równoczesne powiedzenie „tak” człowiekowi. Każdy, kto otwiera się na Boga pozwala Bożej miłości rozlewać się na świat. Każdy, kto podobnie jak Maryja daje Bogu zgodę i pole do działania w sobie, aby Chrystus rodził się w sercu – staje się sługą Pańskim i sługą ludzi.
Jak dziś wychwalać Maryję za Jej otwartość na plany Boże? Za to, że nie żyła „pobożnymi marzeniami”, tylko pozwoliła, aby Boże pragnienia zyskały konkretną postać, a ludzkie życie stawało się historią zbawienia?
Pasja Jordanowa brzmi podobnie: to pięknie marzyć o świętości i doskonałości, ale dopóki nie pojmiesz do czego ona cię zobowiązuje w konkretnej rzeczywistości twojego życia, to jeszcze nic się w tobie nie dokonało…
O co się dziś modlić – dla świętujących salwatorianów, dla siebie?
Może o łaskę nie zmarnowania żadnego z darów, które Bóg nam udzielił?
Może o to, by mówienie Mu „tak” stało się istotą naszego życia?
Może o to, byśmy czekając na Emmanuela – Boga z nami, naprawdę umieli być ludźmi z Bogiem?
A może tylko o tę jedną prostą i pełną nadziei myśl o własnym życiu: Bóg wie i wchodzi w to…
*
Nadzieja znajduje swoje najwznioślejsze świadectwo w Matce Bożej. W Niej widzimy, że nadzieja nie jest łatwowiernym optymizmem, lecz darem łaski w realizmie życia.
Papież Franciszek, Spes non confundit. Bulla ogłaszająca Jubileusz zwyczajny roku 2025
** ks. Michał Lubowicki „Nocą szukałam. Rekolekcje maryjne – zrób to (nie) sam”, s. 16.
***