Matko Boska, potężna Orędowniczko, w Twoje ręce oddaję moją przyszłość.
DD IV/5

W Ewangelii św. Jana spotykamy Maryję tylko dwa razy: w Kanie i na Golgocie. W dzisiejszą Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, stajemy z Nią – Panną wierną do końca – pod krzyżem.

Wtedy, w Kanie, rozmawiała z Synem, zatroskana o weselnych gości. Teraz – przy konającym Synu – milczy (por. J 19,25-27). „Mówi” swoją obecnością. Tak najlepiej wyraża się miłość. Stojący obok Jan także jest objęty Jej troską. Jezus przecież wie, jak bardzo matczyne jest serce Maryi. Dlatego mówi do ucznia: „Oto Matka Twoja”, a do Matki: „Oto syn Twój”. Wystarczyło kilka słów i wszystko stało się jasne. Wystarczyło spojrzenie i nie było już wątpliwości. Taka jest siła bliskości, której uczy sam Bóg. Taka jest moc Jego decyzji, by powierzyć ludzi sobie nawzajem.

Rozważając tę Ewangelię czasem zastanawiam się nad tym, czego w niej już…nie ma. Myślę o tym jak potem Maryja i Jan idą razem dalej. Czy milczą, czy rozmawiają? Kto kogo wziął pod rękę w drodze do domu? A może po prostu – jedno trzymało drugie? Tak to chyba jest, że kto Maryi poda rękę, jest „trzymany” przez Jej serce. Bo „umiłowany uczeń” to nie tylko Jan. Jakby powiedział bł. Franciszek od Krzyża: to każdy jeden, cały Kościół. Zbawiciel nie zna „nieumiłowanych”. Dał nam Maryję, byśmy i my mogli zaznać Jej miłości i dobroci. Podzielił się z nami Jej czułością, aby nikomu z nas nie brakło Matki. A Ona „wzięła za swoje dzieci wszystkich ludzi, którzy przez śmierć Chrystusa narodzili się do życia wiecznego” (z prefacji o Najświętszej Maryi Pannie, Królowej Polski).

A propos Maryjnej ręki – trzymał się Jej mocno bł. Franciszek Jordan. I wkładał w Maryjną rękę także nas. Miał taki swój zwyczaj, że przy figurce Maryi składał karteczki z intencjami. Na jednej z nich napisał: „Polska!”. Musiał dobrze rozumieć tę scenę spod krzyża, skoro modlił się: O Maryjo, przyjmij mnie, Twego niegodnego sługę, na zawsze! (DD I/120); O Matko Boża i moja Matko (…). O Matko, jestem Twój (DD II/110).

Dziś my Jej śpiewamy: „Z dawna Polski Tyś Królową”, a Ona królując służy – „za nami przemawia słowo” i nie przestaje wydobywać dobra z tych, którym czasem trudno uwierzyć we własne serce. Bo „ociemniałym podaje rękę”, bo „bierze w porękę”, bo „przez Syna konanie uprasza sercom zmartwychwstanie…”.

Dobrze jest mieć Maryję za Matkę i świętować dziś Jej królowanie, czyli troskliwą służbę wszystkim: ufnym i wiernym, zmagającym się z wątpliwościami i zagubionym, niewierzącym, zgorszonym i tym, co innych gorszą…
Ona taka jest. Królująca Służebnica, która nieustannie wyciąga do nas rękę.

Maryjo, Panno wierna, Królowo Polski – módl się za nami

…i przyjmij tę modlitwę:

Dodaj komentarz