Pamiętajcie, jeśli ktoś chce budować wedle własnej woli, to jego budowla zawali się.
Kapituła 12.10.1895
Jezus opowiada dziś o dwóch domach. Jeden zachwieje się na piasku ludzkiej wizji świata i runie. Drugi, utwierdzony na skale, którą jest sam Chrystus – przetrwa. Trwałość domu zależy więc od wyboru fundamentu. Jest taki jeden, najsolidniejszy – to wola Boża.
Nie każdy, który Mi mówi Panie, Panie… – przypomina Jezus (por. Mt 7,21.24-27). Gadanie jest łatwe. I nie zawsze pociąga za sobą czyny. Wbrew pozorom – wielkie słowa mogą nam przychodzić najłatwiej. Z poniekąd słusznego przekonania: Bogu się one należą. I tyle. Ale jeśli to będzie tylko tyle…? Przecież nie chodzi ani o sztuczną grzeczność, ani tym bardziej o to, by wzniośle brzmiące słowa, oderwane od czynów, ostatecznie stawały się jakimś zaprzeczeniem życia.
Myślę, że bł. Franciszek od Krzyża wiedział, albo się ciągle tego krok po kroku dowiadywał: nie wystarczy mówić do Boga. Słowa to za mało. Trzeba „mówić” sercem, życiem. Tak jak uczył św. Franciszek z Asyżu: zawsze głoście Ewangelię. Słowami tylko wtedy, kiedy to konieczne. Może i dlatego bł Franciszek Jordan przyjął zasadę „odliczania” słów, to znaczy unikania wszelkiego „wielomówstwa”, poza tym, co konieczne (por. DD I/210).
Chwytam się dziś słowa serce, bo słuchając Ewangelii o wypełnianiu woli Bożej słyszę i to, co Błogosławiony mówił współbraciom: Pamiętajcie zatem: musicie być członkami Towarzystwa ex corde, ex intimo corde. Nawet jeśli na zewnątrz nie dajecie zgorszenia, to nie jest to dla mnie ważne, jeśli nie jesteście prawdziwymi członkami Towarzystwa in intimo corde, w głębi serca. Pamiętajcie – jeśli tak nie jest, to budowla jest zbutwiała i zawali się przy najbliższej okazji (Kapituła 15.10.1897).
Czyli – słowa jak słowa. One są jakoś potrzebne. Też tworzą nasze życie. Ale Bóg – dzieląc się z nami swoją wolą względem nas – bardziej niż pięknych słów chce pięknego serca. Czyli szczerego i dobrego. Tylko takie powie woli Bożej: „tak”, choćby prowadziła inaczej niż człowiek sobie zaplanował. Bóg chce zaufania, a ono rodzi się w sercu, nie na ustach. Inaczej nie da się na Nim zbudować prawdziwego życia. Jego nie oszukamy. Możemy jedynie oszukać samych siebie.
Zadanie nie tylko na ten Adwent: Dbać o dobre i szczere serce. To wystarczy, aby zbudować w nim trwały i solidny dom.